
Od jakiegoś czasu interesuję się Wielką Brytanią. Jej kulturą, językiem, a także monarchią. Planuję też pójść na filologię angielską, więc można stwierdzić, że moje "zainteresowania" przybierają bardzo realne kształty :) Nie mogłam przepuścić okazji, aby zobaczyć w kinie pierwszy film o księżnej Dianie, królowej ludzkich serc. Wiem, że film ten był bardzo wyczekiwany przez większość Brytyjczyków, a już w szczególności przez zwolenników tamtejszej monarchii. Wiem także, że zbierał on bardzo niepochlebne recenzje od krytyków.

Gatunek to dramat biograficzny, ale ja powiedziałabym, że bardziej melodramat. W sumie to sama nie wiem czego się spodziewałam. Może żeby film ten był bardziej biografią niż dramatem? Myślałam, że zostaną przedstawione po prostu dzieje księżnej Diany. Jak poznała księcia Karola. Jak urodzili się jej synowie. Jak pomagała potrzebującym i wspierała akcje charytatywne. A co otrzymaliśmy? Ckliwą historię miłosną.

Myślę, że ludzie, którzy naprawdę znali i kochali Dianę zapamiętają ją taka jaką była, a nie taką jaka została przedstawiona w swej "biografii". Film polecam mimo wszystko, bo naprawdę warto go obejrzeć, nie zważając na to kto jest jego bohaterem. Po prostu trzeba zapoznać się z historią pewnej sławnej kobiety, która nie była szczęśliwa wśród członków własnej rodziny.
Ola :)