wtorek, 3 września 2013

Ever - Alyson Noel







Tytuł: Ever
Tytuł oryginału: Evermore
Autor: Lyson Noel
Ilość stron: 297
Wydawnictwo: Dolnośląskie









Książkę tę dostałam pod choinkę od mojej cioci. Ona wie, że najbardziej lubię fantastykę, dlatego stara się wybierać dla mnie książki o tej właśnie tematyce. Zdarza jej się czasem "nie wstrzelić" w moje gusta i popełnić literacką gafę. Tak było w tym przypadku. Nie winię jej za to, jednak to nie zmienia faktu, że ta powieść mi się nie podobała.

Szesnastoletnia Ever Bloom traci w wypadku samochodowym swoją najbliższą rodzinę. Od tamtej pory potrafi widzieć aurę innych ludzi, oraz czytać im w myślach. To sprawia, że dziewczyna jest zamknięta w sobie i ukrywa się pod kapturem. Wszystko się zmienia, kiedy Ever poznaje Damena Auguste'a - nowego ucznia. Dziewczynę od początku coś do niego przyciąga i on wydaje się być nią zainteresowany.

Jak zwykle przy tego typu książkach spotykamy się na okładce z określeniami: "Bestseller "New York Times'a", "Seria opublikowana w ....językach i ....krajach", "Ponad milion sprzedanych książek!", "Prawa do ekranizacji zakupione przez producenta sagi "Zmierzch" (hmm...ciekawe dlaczego?) Nie wiem czy wy lubicie coś takiego, ale ja na pewno nie! Czuję się wtedy osaczona. Poprzez takie napisy wydawcy próbują wmówić nam, że ta książka jest fenomenalna i lepszej nie znajdziemy. Przepraszam, ale chyba mogę mieć własne zdanie?

Może zacznijmy od postaci. Są bardzo przerysowane i tak nierzeczywiste, że zbiera się na płacz. W sumie jedyna postać, która budziła we mnie jakieś pozytywne emocje to Miles, przyjaciel Ever. Nie wiem co autorka chciała osiągnąć robiąc z głównej bohaterki dziwadło i ofiarę losu. Jeśli te działania miały na celu tylko utwierdzić nas w przekonaniu, że Damen jest idealny i nie posiada ani jednej wady, można uznać ,że jej się udało. Już od pierwszych stron rzuca się w oczy ta jego "wyjątkowość". Nie dość, że chłopak jest nieziemsko przystojny, to jeszcze okazuje się, że z niewiadomych powodów tylko na niego nie działają parapsychologiczne moce głównej bohaterki. I tutaj rodzi się pytanie. Kim (albo czym) jest Damen? Przystojny, tajemniczy, wiele razy się przeprowadzał,wszystko umie i wie najlepiej i jest bardzo szybki. Do tego trzeba dodać, że chłopak prawie nic nie je i tylko popija tajemniczo wyglądający czerwony napój ze szklanej butelki. Odpowiedź sama nasuwa się na język. Przecież to wampir!!! Zaskoczę was. Damen nie jest wampirem, tylko nieśmiertelnym. Szczerze? Nie mam pojęcia, czym (oprócz picia krwi) różnią się te dwie rasy. Może autorka nie chciała przestraszyć swoich czytelników strasznymi krwiożerczymi bestiami, dlatego trochę je "przerobiła" ?

Książka wciąga. Nie wiem jednak, czy mogę uznać to za zaletę, ponieważ mnie wciąga niestety większość książek tego typu. Oczywiście fabuła (a przynajmniej jej część) jest doskonale znana większości z was jeszcze zanim w ogóle sięgniecie po tę książkę. Schemat jest taki sam: Szara myszka poznaje w szkole nieziemskiego nowego chłopaka. Zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia. Mimo, że chłopak mógłby mieć każdą, nie widzi świata poza swoją (zwykle niezbyt urodziwą, chociaż on uważa, że najpiękniejszą na świecie) dziewczyną. Do tego dochodzą różne paranormalne moce i istoty nie z tego świata. W końcu okazuje się, że chłopak nie jest tym za kogo się podaje, ale ona kocha go ponad wszystko (chociaż gdyby miała trochę zdrowego rozsądku uciekłaby z krzykiem). Muszą razem pokonać wroga, który chce ją zabić z bliżej nieokreślonego powodu. Udaje im się i żyją długo i szczęśliwie. Oczywiście jeśli weźmiemy pod uwagę, że nie ma kolejnych części (a niestety zwykle są).

Jednak żadna książka nie posiada samych minusów. Zaletą są na pewno moce głównej bohaterki. Bardzo spodobał mi się pomysł widzenia aury i przeszłości. Jednym słowem bycia medium. Jestem pewna, że gdyby autorka na siłę nie próbowała zrobić z tej powieści kolejnej kopi "Zmierzchu" wyszłaby z tego bardzo ciekawa książka fantasy. Mimo wszystko, jeśli wolicie ambitniejsze książki, jak ja to czeka was raczej rozczarowanie. Jeśli jednak lubicie te "zmierzchowe klimaty" to nie zaszkodzi spróbować. A nuż wam się spodoba?

Moja ocena: 3/10

1 komentarz:

  1. Zmierzchowe klimaty nie są najgorsze, ale bez zbytniej przesady :) Może zobaczę, chociaż nie wiem, czy jak to ujęłaś nie będzie to "kolejna kopia "Zmierzchu" :)

    http://faaantasyworld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Podobał Ci się post? Chcesz na coś zwrócić uwagę? Napisz o tym w komentarzu! Wiedz, że wszystkie sprawiają mi ogromną radość i w miarę możliwości na każdy staram się odpowiedzieć :) Do dzieła!