wtorek, 30 września 2014

John Green razy 4, a może 19?






Tytuł: 19 razy Katherine
Tytuł oryginału: An Abundance of Katherines
Autor: John Green
Ilość stron: 304
Wydawnictwo: Bukowy Las







Colin Singleton to cudowne dziecko. Świetnie się uczy, pochłania książki w zastraszającym tempie, wygrywa rozmaite konkursy, posługuje się kilkunastoma językami i oczywiście ma zadatki na prawdziwego geniusza. Z tego powodu nie jest on zbyt popularny, jednak w kontaktach z kobietami ma imponująco duże doświadczenie. Miał bowiem już 19 dziewczyn i wszystkie co do jednej go porzuciły. Oprócz tego miały one jeszcze jedną wspólną cechę. Wszystkie miały na imię Katherine. Kiedy ostatnia z nich - Katherine XIX zrywa z nim tuż po zakończeniu liceum, Colin zamyka się w sobie i postanawia cierpieć samotnie. Z nostalgii wyrywa go jednak Hassan - najlepszy, a za razem jedyny przyjaciel chłopaka. Razem postanawiają wyruszyć w podróż po Ameryce, aby odreagować dotychczasowe wydarzenia i przy okazji poszukać dorywczej pracy na lato. W międzyczasie Colin rozpoczyna pracę nad Teorematem o zasadzie przewidywalności Katherine, który ma przewidzieć przyszłość każdego związku. Czy ma on szansę go skończyć i stać się prawdziwym geniuszem?

"Książki to notoryczni Porzucani: gdy je odkładasz, mogą na ciebie czekać wiecznie, a gdy poświęcisz im uwagę, zawsze odwzajemniają twoją miłość."

O Johnie Greenie, autorze takich książek jak "Gwiazd naszych wina", czy "Szukając Alaski" słyszał już chyba każdy. Jego powieści zrobiły furorę w literackim świecie i szybko zdobyły nie małą popularność zarówno w Polsce, jak i na całym świecie. Z resztą nie bez powodu, ponieważ zdecydowanie nie zalicza się on do autorów, o których słyszymy same pochlebstwa, a w rzeczywistości nijak ma się to do tego co jest naprawdę. Jego książek po prostu nie da się przereklamować, ponieważ są one reklamą i klasą same w sobie. Przeczytałam wszystkie i pokochałam tak bardzo, że do tej pory nie potrafiłam napisać o nich ani jednego złego słowa. Czy po lekturze "19 razy Katherine", czwartej w kolejce, a za razem najnowszej powieści tego autora, moje zdanie o nim się nie zmieniło? Tego dowiecie się z recenzji :)

Ten kto Greena zna, czyta i uwielbia, ten wie, czego można się po jego książkach spodziewać. Z pewnością nietuzinkowych i barwnych bohaterów, z którymi łatwo się utożsamić, a co za tym idzie, z jeszcze większą przyjemnością poznawać ich przygody. W "19 razy Katherine" mamy takich bohaterów od groma i po prostu nie sposób nie polubić ich od pierwszych stron. Główny bohater - Colin. Wysoki, chudy, z głową do różnorakich obliczeń i języków obcych, a także... układania anagramów. Co więcej, każdą z tych czynności opracowaną ma prawie do perfekcji, a to ostatnie już w szczególności. Z resztą, czemu tu się dziwić, w końcu robi to od 7 roku życia! Jest to chłopak bardzo inteligentny, jednocześnie zadufany w sobie i z kompleksem mniejszości, na swój sposób sympatyczny, jednak przy pierwszym kontakcie niesamowicie irytujący. Jego przyjaciel Hassan - niezbyt praktykujący muzułmanin, patentowany leń i wielki fan reality show "Sędzia Judy", a także Lindsey - z pozoru przykładowa głupiutka blondynka, jednak w środku bardzo mądra i wrażliwa dziewczyna. Muszę przyznać, że takie połączenie to prawdziwa mieszanka wybuchowa i gdyby ktoś inny ją zastosował, nie wyszłoby z tego nic dobrego. U Greena są jednak zupełnie inne standardy i w tym wypadku takie ryzyko jak najbardziej się opłaciło :)

"Można kochać kogoś tak bardzo, pomyślał, ale nigdy nikogo nie kocha się tak bardzo, jak bardzo się za nim tęskni”

Jak zwykle miałam do czynienia z lekkim i przystępnym stylem, i inteligentnym humorem, którego akurat w tej książce było pełno. Dodatkowo autor pokusił się o uzupełnienie powieści swoimi własnymi dopiskami, które niesamowicie mi się spodobały i stanowiły chyba jeden z lepszych elementów tej powieści. Przez fakt, że cała akcja toczyła się głównie w małej miejscowości Gutshot w stanie Tennessee oraz jej obrębach mogłoby się wydawać, że jest ona stateczna i powolna, jednak w rzeczywistości wcale tak nie jest. To prawda, miałam problemy z wdrożeniem się w tę książkę, ale z biegiem stron coraz bardziej wciągałam się w stworzoną przez autora historię, tak że po paru rozdziałach po prostu nie mogłam się oderwać. Wiele osób zarzuca tej powieści nudę i schematyczność, jednak ja nie do końca się z tym zgadzam. Wszystkim zdarzają się błędy, a to wcześniej wspomniane podobieństwo nie jest aż tak uderzające, żeby od razu się do tego przyczepiać. Bo prawda jest taka, że dosłownie wszystkie książki Greena są do siebie podobne i nie ma takiej, która nie posiadałaby chociaż jednej cechy, którą mają inne. Co więcej, uważam, że właśnie "19 razy Katherine" należy do powieści z gatunku tych bardziej oryginalnych, a coś co wymieniane jest jako jej największa wada, w rzeczywistości jest zaletą.

"19 razy Katherine" to książka specyficzna. Autor pokusił się w niej o wprowadzenie kompletnie nowych pomysłów takich jak różne dopiski, trochę inaczej poprowadzona narracja, wzory (na końcu jest nawet aneks, z wyjaśnieniami wszystkich kwestii matematycznych wykorzystanych w tej książce!), bardziej skupił się także na ciekawszej akcji i humorze, niż płynącym z nich przesłaniu. Jak widać nie spotkało się to z aprobatą czytelników (przynajmniej nie tych Polskich), którzy oczekiwali chyba, że wszystkie jego powieści utrzymane będą w klimacie szokująco-wzruszającym tak jak wyżej wspomniane "GNW" i "SA". Ja osobiście w ogóle tego nie rozumiem i myślę, że tak naprawdę "inność" tej książki zadecydowała o wszystkich negatywnych ocenach. Po co zabraniać autorowi się rozwijać, próbować nowych rzeczy? Pozwólmy im wykorzystywać w swoich książkach to co im się żywnie podoba, a nie ograniczać do utartych schematów, z których zasłynęli. Jeśli nie wyjdzie - trudno, przynajmniej nie popełnią drugi raz tego samego błędu.

"Brakujących fragmentów nie da się wpasować w swoje wnętrze, gdy się je już raz straci"

Jak dla mnie "19 razy Katherine" to bardzo dobra powieść o samorealizacji, tęsknocie, wygórowanych ambicjach swoich, a także swoich rodziców, a także odnajdywaniu samego siebie w otaczających nas ze wszystkich stron wpływach i manipulacji. Jest napisana bardzo lekkim stylem i z dozą tak potrzebnego humoru. Tradycyjnie John Green przedstawił nam problemy i tematy niezbyt łatwe i w bardzo prosty sposób i uważam to za osobistą magię tych książek.  Spędziłam z nią naprawdę niezapomniane chwile, trzeba tylko podejść do niej z pewnym dystansem. Wam także serdecznie to polecam.

Moja ocena: 8/10



Pozdrawiam Was serdecznie :*
Ola

12 komentarzy:

  1. Masz rację, dużo osób mówi ostatnio o tej książce i to bardzo negatywnie. Ja sama nie mam zdania, bo jeszcze tej pozycji nie przeczytałam. Jednak, po Twojej recenzji chyba jednak się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Green, mnie ciekawi, lecz martwię się całą otoczką szumu wobec tych pozycji, naprawdę nie lubię czytać pozycji, gdy jest o nich tak głośno, lecz wiem, że nawet gdy po nie sięgnę, będzie to miłe spotkanie

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest to jedyna jak na razie książka Green'a, którą czytałam. Z całą pewnością mogę zaliczyć ją do jednych z moich ulubionych pozycji. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie jeśli "19 razy Katherine" Ci się spodobała, tym bardziej powinnaś sięgnąć po inne książki tego autora. Mam nadzieję, że zakochasz się w nich tak jak ja <3

      Usuń
  4. A do mnie ta powieść nie przemówiła. Jasne, była wyjątkowo oryginalna, ale, kurczę, czegoś mi brakowało, coś mnie irytowało i jakoś nie poczułam "tego czegoś". Wciąż pozostanę przy zdaniu, że John Green = GNW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, większość osób kojarzy go właśnie z tą powieścią i nie zaprzeczam, dla mnie też jest ona wyjątkowa, ale uwielbiam dosłownie wszystkie jego książki. Dla mnie John Green = mistrz :)

      Usuń
  5. Zazwyczaj czytam negatywnie recenzje co do tego tytułu, ale jak wiadomo zawsze najlepiej samemu się przekonać i wyrobić sobie swoją opinię co do danej książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W 100% się z tym zgadzam! W jaki sposób mamy dowiedzieć się, czy książka jest warta przeczytania, jak nie właśnie czytając? ;)

      Usuń
  6. Mam już książkę na swojej półce i w prost nie mogę się doczekać kiedy ją przeczytam :)
    http://czytacznaczy-zyc-drugi-raz.blogspot.com ZAPRASZAM DO MNIE

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo mi się spodobała, chociaż wciąż uważam, że to najgorsza książka Greena z dotychczas napisanych. No właśnie bardzo dużo osób nie docenia tego humoru, a mi akurat naprawdę przypadł do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Myślę, że większość po prostu spodziewała się po niej czegoś zupełnie innego, a kiedy tego nie dostała, poczuła się oszukana i zawiedziona. Stąd te wszystkie negatywne recenzje :/

      Usuń
  8. Dobra książka, chociaż nie najlepsza :)

    OdpowiedzUsuń

Podobał Ci się post? Chcesz na coś zwrócić uwagę? Napisz o tym w komentarzu! Wiedz, że wszystkie sprawiają mi ogromną radość i w miarę możliwości na każdy staram się odpowiedzieć :) Do dzieła!