niedziela, 31 stycznia 2016

Koniec stycznia. I co z tymi postanowieniami?


"Nowy rok. Nowa ja". To utarte powiedzonko zakorzeniło się w naszej kulturze do tego stopnia, że słyszę je przez co najmniej połowę stycznia od dobrych kilku lat. I zwykło mnie ono doprowadzać do szału, jak nic innego w Nowym Roku. Chcecie wiedzieć dlaczego?

Po pierwsze (i najważniejsze)
Nie wierzę w zmiany z dnia na dzień. No chyba, że chodzi o zmianę fryzury lub ubrania, ale do tego nie potrzebujemy specjalnych postanowień. Coś, co jest zagnieżdżone głęboko w naszej naturze, nie wyniesie się stamtąd po pstryknięciu palcami. Wymaga to ogromu samozaparcia, koncentracji i pracy nad sobą. Jeśli chcemy zobaczyć efekty, musimy zacząć działać. To proste, prawda?

Po drugie
Nowy Rok nie jest magiczną datą, z nadejściem której wszystko staje się łatwiejsze. Jeśli ktoś uważa, że wraz z 1 stycznia będzie mu łatwiej zrobić coś, co nie udało mu się przez cały zeszły rok, to daleko nie zajdzie. Skoro potrzebujesz zmian w swoim życiu, to rusz tyłek i zrób coś w tym kierunku, a nie czekasz na kolejny tydzień, miesiąc, rok.

Po trzecie
Nie mierzymy sił na zamiary. Mam wrażenie, że ludzie obierają konkretne postanowienia noworoczne, ze względu na presję społeczeństwa. Beż żadnego konkretnego celu i planu. Ile to razy słyszymy: w tym roku zacznę biegać, zdrowo się odżywiać, rzucę palenie, ograniczę słodycze. Problem w tym, że nic z tego nie wynika. Ludzie sami nie wiedzą, dlaczego wybrali takie, a nie inne postanowienia. A później żal mi tych wszystkich, którym nie udało się w nich wytrwać.

Może uznacie, że już za późno na taki post. Że przecież powinnam napisać go na początku roku. Ja jednak uważam koniec stycznia za moment wręcz idealny. Fala postanowień noworocznych powoli dobiega końca. To znaczy, że Ci, którzy zdołali wytrwać w nich przez ten miesiąc mają w sobie wystarczająco motywacji, aby pracować dalej, a Ci, którzy ponieśli klęskę, już zdążyli to sobie uświadomić.Potraktujcie go jako swoisty rachunek sumienia:

Czy wszystkie Wasze postanowienia były przemyślane i zaplanowane? 

Czy naprawdę ich potrzebujecie? 

Czy do tej pory udało Wam się w nich wytrwać? 

A jeśli nie. Czy wiecie dlaczego?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobał Ci się post? Chcesz na coś zwrócić uwagę? Napisz o tym w komentarzu! Wiedz, że wszystkie sprawiają mi ogromną radość i w miarę możliwości na każdy staram się odpowiedzieć :) Do dzieła!