poniedziałek, 1 czerwca 2015

Nie lubię się usprawiedliwiać

Ciężko jest zmusić się do robienia czegokolwiek po dłuższej przerwie. Zwłaszcza jeśli przerwa trwała ponad trzy tygodnie. Jestem pewna, że doskonale zdajecie sobie sprawę jakie to uczucie, kiedy raz po raz odkładacie na później coś co jest na teraz. Na początku targają wami sprzeczne emocje, ale z czasem wszystko powoli ustępuje, a wyrzuty sumienia zastępuje zwykła obojętność.



W idealnym świecie, kiedy zrobię coś źle, przyznaję się do tego, a nie wymyślam setki wymówek. Zdaję sobie sprawę, że spieprzyłam sprawę i staram się to naprawić. Problem w tym, że idealny świat nie istnieje. Ludzie wykształcili w sobie zdumiewającą cechę szukania usprawiedliwienia na całe zło świata. Ba! Polubili tę świadomość, że nic nie dzieje się bez przyczyny i każde działanie da się wytłumaczyć. To prawda, nie było mnie dość długo. Mogłabym zaraz na początku tego posta gorąco Was za to przeprosić, nawciskać kitu o braku weny, czasu i niemocy twórczej, a następnie zasypiać obietnicami poprawy. Nie zrobię tego jednak.

Dlaczego? Bo mogę.
Dlaczego? Bo nie mogę Wam obiecać, że za miesiąc, dwa, pięć, taka sytuacja się nie powtórzy.
Dlaczego? Bo nie lubię się usprawiedliwiać. 

Prawda jest taka, że miałam po prostu dość. Blogowanie nie sprawia mi już tyle przyjemności co kiedyś. Jestem już znudzona opisywaniem w kółko tych samych aspektów książek, szablonową formą i powtarzalnością. Już nic mnie tak nie nudzi jak pisanie standardowych recenzji. No może poza ich czytaniem. Podczas swojej nieobecności przemyślałam kilka spraw i doszłam do wniosku, że prowadzenie "Poza Granicami" w obecnej formie nie ma większego sensu. Z biegiem czasu poziom recenzji drastycznie spadnie, ja będę nieszczęśliwa, bo stopniowo będę tracić w Waszych oczach i Wy będziecie nieszczęśliwi, bo będę oddalać się od Was i od tego miejsca.

Nie chcę Was opuszczać, dlatego przygotujcie się na kilka zmian. Jedne będą mniej, inne bardziej drastyczne, wszystkie są jednak w fazie projektów i mam ogromną nadzieję, że na wcielenie ich wszystkich w życie starczy mi czasu do końca wakacji (wiecie, trzeba sobie stawiać realne cele, coby nie paść z przepracowania :D) Tymczasem żegnam się z Wami i liczę na Wasze zrozumienie i wsparcie w jakby na to nie patrzeć - trudnych chwilach :)


Aha! No i pochwalcie się jak spędziliście Dzień Dziecka! 100 lat My!

Ola