W idealnym świecie, kiedy zrobię coś źle, przyznaję się do tego, a nie wymyślam setki wymówek. Zdaję sobie sprawę, że spieprzyłam sprawę i staram się to naprawić. Problem w tym, że idealny świat nie istnieje. Ludzie wykształcili w sobie zdumiewającą cechę szukania usprawiedliwienia na całe zło świata. Ba! Polubili tę świadomość, że nic nie dzieje się bez przyczyny i każde działanie da się wytłumaczyć. To prawda, nie było mnie dość długo. Mogłabym zaraz na początku tego posta gorąco Was za to przeprosić, nawciskać kitu o braku weny, czasu i niemocy twórczej, a następnie zasypiać obietnicami poprawy. Nie zrobię tego jednak.
Dlaczego? Bo mogę.
Dlaczego? Bo nie mogę Wam obiecać, że za miesiąc, dwa, pięć, taka sytuacja się nie powtórzy.
Dlaczego? Bo nie lubię się usprawiedliwiać.
Prawda jest taka, że miałam po prostu dość. Blogowanie nie sprawia mi już tyle przyjemności co kiedyś. Jestem już znudzona opisywaniem w kółko tych samych aspektów książek, szablonową formą i powtarzalnością. Już nic mnie tak nie nudzi jak pisanie standardowych recenzji. No może poza ich czytaniem. Podczas swojej nieobecności przemyślałam kilka spraw i doszłam do wniosku, że prowadzenie "Poza Granicami" w obecnej formie nie ma większego sensu. Z biegiem czasu poziom recenzji drastycznie spadnie, ja będę nieszczęśliwa, bo stopniowo będę tracić w Waszych oczach i Wy będziecie nieszczęśliwi, bo będę oddalać się od Was i od tego miejsca.
Nie chcę Was opuszczać, dlatego przygotujcie się na kilka zmian. Jedne będą mniej, inne bardziej drastyczne, wszystkie są jednak w fazie projektów i mam ogromną nadzieję, że na wcielenie ich wszystkich w życie starczy mi czasu do końca wakacji (wiecie, trzeba sobie stawiać realne cele, coby nie paść z przepracowania :D) Tymczasem żegnam się z Wami i liczę na Wasze zrozumienie i wsparcie w jakby na to nie patrzeć - trudnych chwilach :)
Aha! No i pochwalcie się jak spędziliście Dzień Dziecka! 100 lat My!
Ola
Życzę zatem powodzenia w zmianach. :) Też w pewnym momencie życia, uświadomiłam sobie, że nie ma co sobie zawracać głowy usprawiedliwiani. Część ludzi i tak ma je w dupie, a ci, którym naprawdę zależy na tym bym gdzieś była, ucieszą się, że w ogóle przybyłam/jestem. :) Także miłego!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Święte słowa! Liczy się przede wszystkim wiarygodność w oczach ludzi, którzy coś dla nas znaczą. Nie powiem, że resztę możemy olać, ale ostatecznie oni i tak się nie zorientują, w którym momencie postanowiliśmy wsadzić ich sobie gdzieś, bo w większości przypadków oni mają nas tam od dawna. Tak więc ten... miłego również :D
UsuńCałkowicie Cię rozumiem - zresztą, jak wiesz, ja na swoim blogu dużo zmieniłam i dobrze na tym wyszłam. Odnalazłam dzięki przeprowadzce na własną domenę sporo sił do dalszej pracy i pisania! Trzymam zatem za Ciebie kciuki ;)
OdpowiedzUsuńPowiedziałabym nawet, że wyszłaś na tym rewelacyjnie! Zresztą, coraz więcej blogerów decyduje się na ten krok. Ja się jeszcze wacham. Na razie w planach jest własna domena, ale z hostingiem jeszcze się wstrzymam. Może kiedyś :) Powodzenia w dalszej pracy! Uwierz, że dla innych blogerów takie migracje to ogromna motywacja do pracy nad własnymi stronami :)
UsuńRównież życzę powodzenie :) mam nadzieję, że odnajdziesz swój idealny sposób na bloga :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, również mam taką nadzieję <3
UsuńRozumiem i czekam z niecierpliwością na zmiany, które zamierzasz wprowadzić :D
OdpowiedzUsuńA Dzień Dziecka bardzo miły - wycieczka szkolna, książka i wieczorne bieganie. Nic, tylko kochać życie!
Cieszę się, że po moich nowinach nie podniosła się fala oburzenia i akceptujecie moje decyzje. To właśnie za to kocham takich cudownych czytelników jak Ty <3 Widzę, że dzień spędziłaś aktywnie. Do biegania jakoś nie mogę się zmusić. Wychodziłam kilka razy, ale ostatecznie chyba brak mi chęci :/ Tym bardziej szacun, że Ty się nie zraziłaś :)
UsuńCzekan na zmiany :) Ostatnio wiele osób stwierdza, że są potrzebne - to i dobrze, bo przecież blogujemy, aby być zadowolonym z tego a nie się zmuszać. Każdy potrzebuje też odpoczynku - to nic dziwnego. Ostatnio zauważyłam kilka powrotów po miesięcznych "urlopach" Tak więc rób tak, abyś ty była usatysfakcjonowana :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że na takie a nie inne dezycje duży wpływ ma to, że blogosfera nieustannie się rozwija i to, co było popularne jeszcze 2-3 lata temu, dzisiaj jest już przestarzałe i nudne. Z drugiej strony, kiedy zakładałam bloga te dwa lata temu byłam młodsza, głupsza i mniej doświadczona. Sama patrzę teraz na świat z zupełnie innej perspektywy, więc nie dziwię się, że coraz więcej osób dochodzi do podobnych wniosków. Żeby tylko każdy potrafił chodź w połowie wcielić swoje plany w życie, a będzie dobrze :)
UsuńCierpiałam na to samo w lutym i marcu,aż w końcu postanowiłam coś zmienić . I teraz się z tego cieszę,bo wreszcie od paru miesięcy blogowanie sprawia mi przyjemność , a to jest przecież najważniejsze ... W takim razie czekam na zmiany i oby wyszły Ci na dobre ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że udało Ci się znaleźć własny sposób na siebie i bloga, i odnowić swoją pasję. Podczas swojego blogowego stażu miałam wiele "kryzysów", z każdego wychodziłam trochę odmieniona i dojrzalsza. Ważne, żeby nie bać się zmian, przecież są one potrzebne!
Usuń