Tytuł: Blask
Tytuł oryginału: Halo
Autor: Alexandra Adornetto
Ilość stron: 450
Wydawnictwo: Bukowy las
Ostatnio po lekturze kilku ambitniejszych książek, dla zachowania równowagi potrzebowałam czegoś lekkiego i przyjemnego, co przeczytam w parę chwil i nie będę musiała poświęcać drugie tyle na zastanawianie się nad głębokim przesłaniem tegoż dzieła. Nic więc dziwnego, że kiedy tylko na bibliotecznej półce zobaczyłam "Blask" Alexandry Adornetto nie zastanawiałam się zbyt długo. Liczyłam na lekką, łatwą i przyjemną lekturę i w dużym stopniu to właśnie dostałam. Może i nie udało jej się spełnić wszystkich moich oczekiwań, ale była to niewątpliwie bardzo miła, niezobowiązująca lektura, a czasu z nią spędzonego w żadnym wypadku nie uważam za stracony. Co mogę powiedzieć o niej więcej? Tego dowiecie się z poniższej recenzji :)
Bethany jest aniołem. Wraz z dwójką rodzeństwa - wojowniczym archaniołem Gabrielem i uzdrowicielką Ivy zostaje wysłana na Ziemię ze specjalną misją. Mają oni powstrzymywać mroczne wpływy wysłanników ciemności, które najbardziej rosną w siłę w małym sennym miasteczku Venus Cove. Anioły nie mogą ujawniać swojej prawdziwej tożsamości i aby jak najlepiej wykonać powierzone im zadanie ukrywają się pod postacią zwykłych śmiertelników. Są jednak różne elementy ich urody, które nie tak łatwo zamaskować, a należą do nich między innymi anielskie skrzydła. Starając się skupić na pracy nie powinni oni też nawiązywać z innymi ludźmi bliższych kontaktów, ani zbytnio się do nich przywiązywać. Niby nie ma w tym nic trudnego, ale Bethany, najmłodsza z rodzeństwa i posiadająca za razem najwięcej ludzkich cech nigdy nie spodziewała się, że w pobliskim liceum spotka Xawiera - uroczego przewodniczącego samorządu, w którym zakochuje się z wzajemnością. Tylko, czy ziemsko - niebiański związek ma prawo w ogóle istnieć?
Już po kilku pierwszych stronach w oczy rzuca się dość lekki i przyjemny styl autorki. Na szczęście nie był on tak uproszczony, jak się tego spodziewałam, aczkolwiek były momenty, kiedy niektóre fragmenty tekstu były napisane tak dziecinnie i śmiesznie, że było to aż urocze :) Pani Adornetto ma tendencję do pisania zdecydowanie zbyt obszernych opisów i przedstawiania wszystkiego z przesadną dokładnością, co w tym wypadku raczej nie wychodzi tej książce na dobre, ponieważ skutkuje opóźnieniem akcji. Ogólnie sam pomysł na fabułę dość ciekawy. Niestety wykonanie trochę gorsze. Akcja rozkręca się bardzo, ale to bardzo powoli. Tak powoli, że książka przeleżała na półce rozpoczęta, ale za jej skończenie wzięłam się dopiero, kiedy zaczął gonić mnie termin w bibliotece. Mimo wszystko, kiedy już się za nią zabrałam, a akcja nabrała tempa, rzeczywiście czytało się bardzo szybko i przyjemnie. Dzieło pani Adornetto ma to do siebie, że miejscami akcja pędzi na łeb na szyję, a autorka ewidentnie nie potrafi sobie z tym wszystkim poradzić, a innym razem wlecze się tak wolno, że zdarzało mi się przeskakiwać po kilka stron (a nawet rozdziałów), aby tylko dowiedzieć się, czy dalej dzieje się coś ciekawego. Przyznaję, rozplanowanie wydarzeń nie wyszło autorce najlepiej, ale przecież nie tylko to się w książce liczy. Co dzieje się dalej?
Myślę, że bohaterowie wykreowani są na poziomie odpowiadającym poziomowi samej historii. Nie są tragiczni i z czasem da się ich nawet polubić, ale żadnego nie obdarzyłam szczególną sympatią. Pani Adornetto skupiła się na przedstawieniu zakazanej, a jednak idealnej miłości dwojga kochanków, a takie historie potrzebują także idealnych bohaterów. Bethany to ten typ bohaterek, które nie bardzo toleruję (akurat ona strasznie irytowała mnie swoimi długimi na kilka stron wywodami, które nijak miały się do obecnego stanu rzeczy, ale pomijam ten fakt milczeniem) aczkolwiek do tej książki pasuje ona idealnie. Cicha, zamknięta w sobie i nie mająca zielonego pojęcia o otaczającym ją świecie sierotka Marysia. No, a kto jest jej królewiczem na białym koniu - Xawier Woods. I właśnie w tym momencie każda dziewczyna czytająca tę książkę chciała mieć takiego przy sobie. No bo co innego mogła zrobić? Miły, opiekuńczy, wysportowany, a na dodatek przewodniczący szkolnego samorządu! Widać, że przy tworzeniu jego postaci autorka skupiła się na idealnym wizerunku tego chłopaka, ale żeby nie było za słodko zgotowała mu ciemną i obfitującą w tragiczne wypadki przeszłość. Ogólnie rzecz biorąc ta dwójka, mimo trochę przesłodzonego charakteru i na mój gust za dużo publicznego okazywania sobie miłości, stanowiła całkiem miłą, uroczą parę i nie sposób nie życzyć im jak najlepiej. Postacią, która z całej książki chyba najbardziej przypadła mi do gustu był Archanioł Gabriel. Z pozoru srogi i poważny wojownik, ale w jednej chwili potrafił zmienić się w kochającego, roześmianego starszego brata, skorego do dzikich harców z młodszym rodzeństwem. Czytanie o czymś takim automatycznie wywoływało uśmiech na mojej twarzy i trochę umiliło mi lekturę tych nudniejszych fragmentów :)
Mimo, że na początku mogłoby się wydawać, że książka ta zbytnio nie przypadła mi do gustu to tak naprawdę całkiem mi się podobała. Już na samym początku urzekła mnie sama tematyka, bo mimo powszechnie znanego w fantastyce, jak i książkach młodzieżowych tematu aniołów, ta miała w sobie coś co niewątpliwie odróżnia ją od reszty. Opisana jest tu naprawdę wspaniała i romantyczna historia miłości, z którą aż chce się zapoznać. Miłości, która przetrwa wszystko, mimo, że niejednokrotnie trzeba o nią zawalczyć. Mimo bardzo subtelnych wzmianek porusza także tematy religijne, ale nie narzuca nam z góry przekonania "Bóg jest wielki. Chwalmy Go ponad niebiosa". Jest to opisane trochę inaczej, bardziej przestępnie i to też bardzo mi się spodobało. Nie wiem, czy sięgnę po kontynuację, bo choć historia sama w sobie spodobała mi się na tyle, aby poznać dalsze losy bohaterów, to mimo wszystko była trochę przesłodzona jak na mój gust. Ale! Chyba nawet to sprawiło, że książka ta wydaje się po prostu urocza i naprawdę warto po nią sięgnąć :)
Moja ocena: 6/10
A na koniec piosenka. Jakoś tak ostatnio mam "fazę" na Beyonce, a że moim zdaniem tematyka pasuje do charakteru recenzji to posłuchajcie :)
Pozdrawiam i całuję :***
Ola
Serię kojarzę. Temat książki wydaje się być ciekawy, ale jakoś nie umiem się do tych książek przekonać:)
OdpowiedzUsuńBeyonce nie lubię, jeśli jednak chodzi o książkę - temat brzmi sympatycznie, ale stanowczo nie jest dla mnie :/
OdpowiedzUsuńSama nie wiem... Zachęca, a jednocześnie odpycha... nie będę szukać na siłę, ale jeśli będę miała okazję to przeczytam:)
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam i nie powiem, żeby mnie urzekła. Ale piosenka, jak najbardziej pasuje:)
OdpowiedzUsuńwnderlandof-books.blogspot.com
"Halo" swego czasu namiętnie męczyłam :) jedna z moich najulubieńszych piosenek Beyonce.
OdpowiedzUsuńO powyższej książce już czytałam ale niestety niepochlebne opinie. Ale skoro zachęcasz :)
Nie jest to na pewno zbyt ambitne dzieło i jak na mój gust trochę zbyt przesłodzone, ale ja od samego początku wiedziałam czego od tej książki oczekuję, dlatego uniknęłam rozczarowania. Jeśli negatywne opinie Cię odstraszają to nie sięgaj. Nie uważam czytania tej książki za absolutny obowiązek ;)
UsuńDokładnie to samo myślę o książce! Wątek wspaniały. Szkoda tylko, że nie jest skąpany w nieco lepszej treści. I również go gustu najbardziej przypadł mi Gabriel. Tylko jego postać tak naprawdę pasowała mi do całego utworu.
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam stosunkowo dawno, ale pamiętam, że mnie rozczarowała. Może tym, że wcześniej naczytałam się wielu pozytywnych opinii na jej temat, jakie zaserwowało sporo internetowych portali. Z głębokim przekonaniem przyznaję, że mnie po prostu nie zachwyciła.
~Gaviota