piątek, 24 lipca 2015
Urodziny - święto próżności
Urodziny to takie specyficzne święto. Traktujemy je jako pretekst do szczególnego traktowania i nie robienia kompletnie niczego produktywnego przez cały dzień. Chcemy choć przez ten jeden dzień w roku czuć się wyjątkowi i najważniejsi na całym świecie. Oczekujemy masy prezentów, hucznej imprezy (najlepiej takiej z niespodzianką) i życzeń prosto z serca, a w ogóle to najlepiej by było gdyby przez cały dzień nosili nas na rękach, bo w końcu jesteśmy jubilatami tylko raz w roku.
Dokładnie 14 lipca stuknęła piętnastka. Wow, jestem już o rok starsza. Ale wiecie co? Kompletnie nic się nie zmieniło. Specjalnie czekałam z tym postem przeszło tydzień, aby przekonać się na 100%, że nie będzie inaczej. Nie czuję się mądrzejsza, ładniejsza, dojrzalsza, ba, nawet starsza się nie czuję. Więc o co takie halo?
Nie chcę wyjść na hipokrytkę, bo mimo iż nie rozumiem idei urodzin, sama lubię je obchodzić. Wolę jednak kilka szczerych telefonów, czy dłuższych życzeń, niż setki takich samych postów na facebooku od osób, z którymi na co dzień nie mam nawet kontaktu. Wolę jeden prezent, pomyślany specjalnie dla mnie, niż kolejne bezosobowe bibeloty lub pieniądze, bo ktoś nie znał mnie na tyle dobrze, aby wiedzieć co mi się spodoba. Wolę spędzić miło czas w gronie dobrych znajomych lub rodziny, pośmiać się i porozmawiać, niż wyprawiać kolejną wielką balangę na swoją cześć.
Bo czy w rzeczywistości naprawdę jest co świętować? Najpierw 9 miesięcy dyskomfortu, przeróżnych dolegliwości, noszenia ze sobą dodatkowych kilogramów. Potem kilka lub kilkanaście godzin istnej męczarni, niewyobrażalnego bólu i łez Twojej mamy, a na koniec szok i niedowierzanie, że ten mały, brzydki, pomarszczony człowieczek to naprawdę jej dziecko. Ty nawet tego nie pamiętasz, a dla niej były to prawdopodobnie najlepsze i najgorsze chwile życia. Uwaga, chwila na zastanowienie. Czy urodziny to naprawdę powinno być Twoje święto?
W ciągu roku mamy masę innych powodów do świętowania. Na przestrzeni kilku lat wymyśliliśmy ich sobie tyle, że gdyby w czasie produkcji kalendarzy zastąpić zwykły czarny tusz, czerwonym, drukarnie mogłyby sporo zaoszczędzić. Dlatego następnym razem, kiedy w swoje urodziny będziesz oczekiwał usługiwania, prezentów, szczególnego traktowania i strzelisz focha, na każdego, kto nie daj Boże zapomni o Tobie i Twoim wyjątkowym dniu, przypomnij sobie, dzięki komu tutaj jesteś. I nie zapomnij podziękować.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dla mnie urodziny to raczej przypomnienie, że czas mi ucieka i najwyższy czas by coś z tym swoim życiem zrobić ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mi na razie nie w głowie takie myśli, ale pewnie za kilka lat się obudzę i będę się nad tym zastanawiać ;)
UsuńJa również w tym miesiącu obchodziłam urodziny, ale jakoś inaczej się nie czuję. Choć muszę przyznać, że nigdy w domu nie obchodziliśmy hucznie żadnych urodzin. Tylko życzenia przy kawie i torcie. A potem obowiązki :)
OdpowiedzUsuńHuczna to moim zdaniem może być tylko osiemnastka, albo jakieś okrągłe urodziny, w innym wypadku po prostu miło spędzony czas w zupełności mi wystarczy :) No i wszystkiego najlepszego!
UsuńMoże trochę późno, ale i tak wszystkiego najlepszego! Więcej Targów Książki ze mną (i więcej zdjęć, bo mam nasze wspólne tylko jedno :<), przynajmniej jednego trafnego prezentu zamiast tych, jak je ujęłaś, bibelotów czy pieniędzy i podziękuj koniecznie mamie, że urodziła świetną blogerkę!
OdpowiedzUsuńDziękuję, bardzo mi miło <3 Oj tak, zdecydowanie więcej wspólnych Targów i zdjęć i książek :D
UsuńJa obchodzę 18 sierpnia, a moje przyjaciółki już planują jak spędzimy ten dzień, bo przecież ma być taaaki cudowny. I niestety musiałam przez to skrócić wyjazd za granicę, ale liczy się, że z cudownymi osobami ten dzień spędzę, tak? Dla mnie i mojej rodzinki moje urodzinki to przypomnienie, że na więcej muszą zacząć mi pozwalać i drugie tyle ode mnie wymagać XD
OdpowiedzUsuńA i spóźnione najlepszego! :>
Jeśli przyjaciele już od dawna planują, jak będziecie spędzać Twoje urodziny, to tylko pozazdrościć takiego oddania :) Zgadzam się, jeśli dzień mam spędzić ze wspaniałymi ludźmi to i swoje plany można poświęcić. Na życzenia jeszcze przyjdzie pewnie pora, ale już dzisiaj życzę Ci wszystkiego najlepszego, mnóstwa książek, samych sukcesów blogowych i uśmiechu na twarzy, bo jest najważniejszy ;)
UsuńJak zwykle mądrze piszesz, więc powiem krótko - zgadzam się w 100%! :D Dla mnie urodziny, oprócz tego, że spędzane z rodziną, a następnie krótko świętowane z przyjaciółmi, to trochę czas refleksji, przypomnienia sobie minionego roku, ale poza tym to po prostu dzień jak każdy inny :) i co prawda życzenia facebookowe już były, ale powtórzy nigdy nie zaszkodzi prawda? :D Wszystkiego najlepszego zatem, 100 i więcej lat blogowania i (co najważniejsze) czerpania z tego radości, żebyś zawsze była dumna z tego miejsca! :) I nie zapominaj - książek nigdy nie za wiele :P
OdpowiedzUsuńA ja dziękowałam też na facebooku, ale jeszcze raz nie zaszkodzi, prawda? Dziękuję więc <3 Blogowe przyjaźnie są jednak najlepsze :*
UsuńUrodziny traktuję jako normalny dzień (pod względem obowiązków).Nigdy nie usprawiedliwiam się,żeby nie zrobić tego,co powinnam...Kiedy to wykonam,dopiero idę ze znajomymi świętować :)
OdpowiedzUsuń