sobota, 7 marca 2015

Miłość w obliczu śmiertelnego wirusa (Gorączka)





Tytuł: Gorączka
Tytuł oryginału: Fever
Autor: Dee Shulman
Ilość stron: 432
Wydawnictwo: Egmont






Ewa jest niepokorna i zbuntowana, jednak obdarzona wyjątkowym umysłem. Kiedy jej zachowanie zmusza dyrekcję do wyrzucenia z kolejnej szkoły, dziewczyna postanawia spróbować swoich sił w bardziej elitarnej placówce - St. Magdalene's. Po zajęciach w laboratorium, przez nieuwagę, a może własną głupotę zaraża się śmiercionośnym wirusem, który siał spustoszenie w starożytnym Rzymie setki lat temu. Umiera, aby po chwili wrócić do życia. Z tego właśnie powodu w szkole pojawia się Sethos Leontis - starożytny rzymski gladiator. Przeniósł się do współczesności, aby prowadzić swoje badania. Czy uda mu się rozwiązać zagadkę wirusa, a przy okazji odnaleźć dawno zaginioną miłość?



Starożytny Rzym i Grecja to czasy, o których bardzo chętnie czytam i dowiaduję się nowych rzeczy. Połączenia właśnie tej epoki z młodzieżówką mogliśmy już doświadczyć w książkach Ricka Riordana, jednak tam autor skupił się głównie na mitologii i wierzeniach ówczesnych ludzi. Dee Shulman skłoniła się ku faktom i bardziej rzeczywistym aspektom ich życia i w "Gorączce" stawia między innymi na nieustraszonych, rzymskich gladiatorów. Czy ten pomysł okazał się równie dobry co nawiązania do mitologii? W teorii tak, ale co z praktyką?

Na samym początku poznajemy parę głównych bohaterów - Ewę i Sethosa. Ona jest (z pozoru) zwykłą uczennicą. On nieustraszonym gladiatorem, wojownikiem zdobywającym nagrody w zawodach. Ma też swoją ukochaną Livię, która w brutalny sposób zostaje zamordowana na jego oczach. Kiedy przenosi się do współczesności to właśnie w osobie naszej głównej bohaterki zauważa rażące podobieństwo do dawnej miłości. I tu pojawia się pierwszy problem jaki miałam z tą książką, czyli kompletny brak realizmu i spójności w opisywanych wydarzeniach. Rozumiem, że książka fantastyczna, a reguły można naginać, ale w "Gorączce" nie znajdujemy praktycznie żadnego wyjaśnienia dlaczego nagle Livia stała się Ewą, skąd wziął się tajemniczy wirus, który przysparza tak wielu problemów bohaterom i w jaki sposób zamierzają oni go rozwiązać.

Język autorki także nie pomagał w uzupełnieniu tych wszystkich dziur fabularnych. Przez większość książki w ogóle nie orientowałam się co się dzieje, gdzie i w jakim czasie znajdują się bohaterowie. Dee Shulman skacze z kwiatka na kwiatek, co chwila zmieniając zdanie i przenosząc postaci z jednego miejsca na drugie bez żadnego powodu. Najpierw akcja toczy się w szkole, aby w jednej chwili przenieść się do jakiegoś niezrozumiałego uniwersum, w którym przebywają tylko ofiary uśmiercone przez wirusa. Nie wiadomo jak i dlaczego się tam znalazły, co to w ogóle za miejsce i jakie panują tam zasady. Okazuje się, że żadne, bo autorka po prostu wymyśla je na poczekaniu, sprawiając, że stworzony przez nią świat staje się jeszcze bardziej nierealny i komiczny.

Denerwowała mnie też narracja - ni to pierwszo- ni to trzecioosobowa. Niektóre rozdziały napisane są z perspektywy głównej bohaterki, a "uzupełnieniem" tego miały być fragmenty prowadzone w narracji trzecioosobowej opisujące sytuację Setha i bliskich mu osób. Kompletnie nie trzymało się to kupy i odebrałam to tak, jakby autorka nie mogla się zdecydować w jaki sposób woli pisać, więc do pomocy w podjęciu decyzji wykorzystała swoich biednych czytelników. Może nie irytowałoby mnie to tak bardzo gdyby bohaterowie byli choć trochę zarysowani. Kreacja postaci polega tu na wymienieniu trzech cech na krzyż i dodaniu, że Ewa jest piękna, a Sethos przystojny. Miałam nadzieję, że już dawno odeszło się od takich banałów! Postaci drugoplanowych w ogóle nie zauważyłam, tak samo jak wątków pobocznych. Po jakimś czasie już nawet przestano wspominać o tajemniczym wirusie, który jakoby miał stanowić wątek główny całej powieści, a skupiono się na romansie głównych bohaterów.

Źle wykreowani bohaterowie, wkurzające przeskoki w czasie, brak spójności i pomysłu, a jednocześnie bolesna schematyczność, nie czynią z "Gorączki" championa nawet wśród zwykłych paranormal romance. Zakończenie było trochę przesadnie dramatyzowane i mnie osobiście zniechęciło do sięgnięcia po drugą część. Opierało się głównie na gadkach w stylu "Nie jestem dla ciebie odpowiedni (co w większości przypadków jest równoznaczne z "mogę cie zabić") ale kocham cię, więc na pewno znajdziemy jakieś rozwiązanie". Skojarzenia do chociażby osławionego "Zmierzchu" same cisną się na usta. Mimo to uważam, że w roli odmóżdżacza może sprawdzić się całkiem dobrze. Z mojej strony nie polecam, ale to od Was i Waszych potrzeb zależy czy chcecie po nią sięgnąć czy nie. 

Moja ocena: 4/10







Pozdrawiam :*

Ola

17 komentarzy:

  1. Czytałam, ale pierwszy tom mi się podobał. Tobie widzę, że nie bardzo :) W takim razie nie radzie sięgać po tom 2 jest słabszy :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam kilka opinii na temat drugiej części i niestety nie były zbyt pochlebne. Chyba rzeczywiście nie będę sięgać :/

      Usuń
  2. Ja sobie odpuszczę - słyszałam już wcześniej o "Gorączce" średnio pochlebne opinie, a w tej chwili i tak mam co czytać :) Z resztą mamy podobny gust i podejrzewam, że jak Tobie się nie podobało to mi na 100% też nie będzie się podobać :D

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie! Po co tracić czas na złe książki, prawda? :)

      Usuń
  3. Ja kiedyś w promocji zakupiłam tom drugi, a Ty mówisz, że pierwszy nie jest tak dobry, już sama nie wiem :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, okładki obu tych książek są naprawdę przepiękne, dlatego nie dziwię się, że się skusiłaś. Sama bym kupiła gdybym wcześniej nie wiedziała co to za ziółko i ile zdrowia mnie będzie kosztować :D

      Usuń
  4. Widać, że szkoda czasu na tę lekturę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie! Jest wiele lepszych książek, nawet z tego osławionego paranormal romance ;)

      Usuń
  5. Kiedyś chciałam przeczytać tę książkę, ale miałam przeczucie, że okaże się słaba. Miałam rację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie, tylko pogratulować intuicji! Widać, że Cię nie zawiodła :)

      Usuń
  6. Przeczytałam, ale prawdę mówiąc nic z tej książki nie pamiętam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to i lepiej. Złe wspomnienia najlepiej wypierać z pamięci. Ja też mam nadzieję, że wkrótce mi się to uda :)

      Usuń
  7. Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award :)
    Zapraszam na mojego bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za nominację! Na pewno odpowiem ;)

      Usuń
  8. Nic więcej nie dodam, bo zgadzam się z każdym słowem z twojej opinii. :) A szkoda, bo kiedyś, jeszcze przed premierą, myślałam, że autorce uda się wykorzystać potencjał.
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że nie jesteś jedną z tych osób, która podziela zachwyty nad tą książką. Ja mam nadzieję, że jak najszybciej wyprę ją z pamięci. A potencjał rzeczywiście był. Szkoda, że zmarnowany :(

      Usuń
  9. Paranormalny romans nie jest dla mnie, ale widać, że nie mam czego załować.

    OdpowiedzUsuń

Podobał Ci się post? Chcesz na coś zwrócić uwagę? Napisz o tym w komentarzu! Wiedz, że wszystkie sprawiają mi ogromną radość i w miarę możliwości na każdy staram się odpowiedzieć :) Do dzieła!