Ten miesiąc mogę z powodzeniem zaliczyć do jednych z najbardziej męczących... kiedykolwiek! Chyba już dawno nie miałam tak zapracowanego czasu jak właśnie ta druga połowa lutego. Czas zleciał mi z prędkością światła i w sumie sama już nie wiem gdzie uciekło mi te 4 tygodnie. Mimo, że do 14 miałam ferie to i tak część czasu spędzić musiałam slęcząc nad książkami i zeszytami. Humor także nie dopisywał, bo zarówno nauka jak i brak słońca i świeżego powietrza zostawiły na mnie piętno. Odbiło się to niestety na mojej aktywności tutaj (pojawiło się tylko 5 postów. Skandal!). Na czytanie też nie dość, że nie miałam czasu to i zbytniej ochoty. Tak więc podsumowując wszystkie moje lutowe doświadczenia, mogę stwierdzić, że nie był to dla mnie najlepszy miesiąc i cieszę się, że się skończył.
Przeczytane książki:
Dziedzictwo - C.J. Daugherty
Bóg nigdy nie mruga - Regina Brett [recenzja archiwalna]
Pięćdziesiąt twarzy Greya - E.L. James
Nowe oblicze Greya - E.L. James
Ciemniejsza strona Greya - E.L. James
Razem stron: 2688 Stron dziennie: 96
Jak widać luty nie obfitował w ambitną literaturę i jeśli miałabym wybrać najlepszą z przeczytanych książek to bez wachania wskazałabym Bóg nigdy nie mruga, którą w tym miesiącu przeczytałam już po raz trzeci i na tych trzech razach na pewno się nie skończy. Dziedzictwo było bardzo dobre i trzymało poziom pierwszej części, a seria Pięćdziesiąt odcieni? Po prostu szkoda mi na nią słów, ale coś czuję, że swoje żale na temat książek jak i filmu, jednak przyjdzie mi wylać. Jeśli chodzi o pojawiające się recenzje to były to Książę i Gwardzista oraz Więzień labiryntu, odpowiedziałam też na kilka pytań do Liebster Blog Award i w końcu uzupełniłam zakładkę Autorka/o blogu, do której oczywiście serdecznie zapraszam :)
Tak właśnie przedstawiał się mój miesiąc! Nie był on najlepszym w moim życiu, ale nie mogę narzekać, bo wierzę, że w marcu wszystko wróci do normy (wiecie, wiosna, te sprawy ^^) A jaki był wasz?
Pozdrawiam Was serdecznie :*
Ola
A u mnie świeci słońce, więc podsyłam Ci jego kawałek :) Zakochałam się w tym coverze:)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie, słońca nigdy za wiele :D A cover rzeczywiście doskonały. hehe ostatnio zauważyłam, że słucham ich nawet częściej od oryginalnych wykonawców ;) Natalia ma idealny głos do tej piosenki <3
UsuńU mnie pierwsza część miesiąca była strasznie zawalona nauką, przed feriami mieliśmy masę sprawdzianów, za to pozostałe dwa tygodnie były świetne (przez ferie). Przeczytałam mniej od Ciebie, ale i tak jestem bardzo zadowolona, a Ty przeczytałaś naprawdę sporo, gratuluję! :)
OdpowiedzUsuńDzięki, chociaż z mojego wyniku i tak nie jestem do końca zadowolona. Miałam nadzieję, że przez te ferie właśnie uda mi się przeczytać o wiele więcej, ale jak widać nauka nie daje spokoju nawet w czasie wolnego :/
UsuńLuty - dwa tygodnie ferii, dwa tygodnie harówki i ciężkiej pracy po powrocie do szkoły ;_____; Zastanawia mnie jedna rzecz - jak Ci się udało wytrwać w przeczytaniu całej trylogii? Ja odpuściłam w połowie pierwszej części, miałam dość przegryzania wargi Any :////
OdpowiedzUsuńW sumie to sama zastanawiam się jak ja to zrobiłam. Oczywiście muszę sprostować, bo ta trylogia to pierwszy taki przypadek w mojej czytelniczej karierze, kiedy nie przeczytałam jakiejś książki "od deski do deski". Po prostu nie dałam rady i niektóre fragmenty musiałam omijać, ale myślę, że to co przeczytałam i tak dało mi bardzo wyraźne spojrzenie na sytuację. A pierwsze zdanie Twojego komentarza po prostu idealnie opisuje mój luty :D
UsuńNiezły wynik :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńGratuluję wyniku! Całkiem nieźle jak na pracowity miesiąc :D U mnie luty wypada dość kiepsko, w ogóle nie miałam czasu na czytanie! :(
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :* Ja też nie miałam go za wiele, dlatego i te 5 książek cieszy :)
UsuńU mnie dzisiaj słoneczko świeciło:) Wcale nie było tak źle- 96 stron dziennie to świetny wynik. Powodzenia w marcu!!
OdpowiedzUsuńNo cóż, mam nadzieję, że i do mnie nie długo przyjdzie, chociaż mrozów i deszczów nie ma, więc nie jest źle ;) Dziękuję i nawzajem :*
UsuńAch, mój luty był fenomenalny dzięki feriom, które miałam OD 14 lutego ^^ Dużo czytania, dużo książek, mało szkoły - takie rzeczy lubię. ;) Ale mimo wszystko gratuluję ci wyników! I gratuluję przebrnięcia przez całą trylogię o Greyu. Dla mnie czytanie jej było taką udręką, że zatrzymałam się po drugim tomie i szczerze mówiąc nie wiem czy jest sens sięgać po finał, skoro tyle mnie to nerwów kosztuje. :)
OdpowiedzUsuńPrzyjemnego lutego!
Pozdrawiam,
Sherry
Widzę, że Twój luty był o wiele lepszy od mojego i bardzo mnie to cieszy! A Grey to dla mnie też była udręka i dobrze Ci radzę: jeśli nie przekonałaś się do niego na samym początku to z powodzeniem możesz darować sobie trzecią część. Zdecydowanie najgorsza ze wszystkich, a przecież dwie pierwsze były już boleśnie słabe :/
UsuńWidzę, że wzięłaś się za "Pięćdziesiąt odcieni" - ja na tę trylogię w ogóle nie mam ochoty, nie mój typ literatury. Ja tam się smucę, że luty się kończy, pewnie sama się domyślasz czemu :P ale liczę, że wiosna nadejdzie jak najprędzej i wniesie trochę pozytywnych myśli ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
No a u mnie śnieg rano padał, później słońce wyszło a teraz deszcz... Marzec zobowiązuje, hehe.
OdpowiedzUsuńWidzę, że Greya się czytało. Jestem ciekawa twoich opinii co do tych wszystkich książek
Zapraszam do siebie,
http://to-read-or-not-to-read.blog.onet.pl/