Tytuł: Morze spokoju
Tytuł oryginału: The Sea of Tranquility
Autor: Katja Millay
Ilość stron: 456
Wydawnictwo: Jaguar
Życie Nastyi to jedna wielka ruina. Dwa i pół roku temu miało miejsce wydarzenie, które zniszczyło nieodwracalnie wszystkie jej marzenia i plany na przyszłość. Zdruzgotana dziewczyna zamyka się w sobie i odtrąca od siebie każdą pomocną dłoń. Aby uwolnić się od traumatycznej przeszłości, a może bardziej zacząć życie na nowo wyprowadza się do ciotki. W nowym mieście i nowej szkole nikt nie zna historii, którą od miesięcy huczy całe jej rodzinne miasteczko. Z pomocą mrocznego makijażu i wyzywających ciuchów dziewczyna skutecznie odstrasza od siebie wszystkich, którzy chcieliby nawiązać z nią jakikolwiek kontakt. Wszystkich z wyjątkiem Josha Bennetta. Jego historię znają wszyscy i wszyscy współczuli mu tego co się stało. Przynajmniej na początku. Teraz prawie nikt się do niego nie odzywa, nikt nie ma zamiaru wkraczać do jego "martwej strefy" w której zamknął się po śmierci całej swojej rodziny. Ale Nastya nie należy do osób wtajemniczonych w jego skomplikowaną przeszłość. O dziwo to właśnie ona jako jedyna zdaje się go rozumieć, a po pewnym czasie rodzi się między nimi przedziwna zażyłość. Tylko czy poznawanie drugiej osoby bez wcześniejszego odkrycia samego siebie to sprawiedliwy układ?
„Próbuję dostrzec magię codziennych cudów: fakt, że moje serce nadal bije, że mogę unosić stopy i chodzić, że jest we mnie coś wartego miłości.”
Pamiętacie jeszcze empikową promocję "3 za 2" z okazji Światowego Dnia Książki? Oczywiście, że pamiętacie. Jestem pewna, że wiele z Was bardzo chętnie z niej skorzystało i zaopatrzyło się w nowe skarby do swoich kolekcji :) Ja także tak uczyniłam. Jednak mój problem polega na tym, że jeśli chodzi o książki to naprawdę nie potrafię się ograniczać, więc zanim zaniosę jakąkolwiek pozycję do kasy muszę zastanawiać się nad nią conajmniej kilkanaście minut. Dodatkowo prawie nigdy to co sobie zaplanuję się nie sprawdza, dlatego właśnie teraz piszę dla Was tego posta zamiast przeglądać swoje Targowe zdobycze. No niestety. Szkolny festyn wymagał obowiązkowej obecności wszystkich uczniów naszej szkoły i nikogo nie obchodzi, że ktoś tego dnia ma swoje plany. Ale nie ma co się przejmować. W końcu coś musi być w powiedzeniu "do trzech razy sztuka" prawda? Nie udało się teraz, uda się następnym razem. Teraz pozostaje tylko czekać na kolejne Targi Książki w Krakowie, na które oczywiście się wybieram.
Ale wracając do książki. Tak naprawdę wcale nie miałam jej w planach. Po prostu przechadzałam się między regałami w empiku oglądają sobie nowości (jak zwykle xD) i mój wzrok spoczął na pewnym intrygującym napisie u dołu okładki, a mianowicie: "Ta książka złamie ci serce i klei je na nowo". To jedno zdanie wystarczyło, aby w mojej głowie pojawiło się tysiąc wyobrażeń odnośnie fabuły i wydarzeń, które sprawiłyby, że mogłoby być ono prawdziwe. Pokusiłam się nawet o przeczytanie opisu z tyłu okładki, ale prawdę powiedziawszy nie był on jakoś specjalnie zachęcający i nie ujawnił kompletnie nic co by mnie zainteresowało. Sprawę przesądziło już na samym początku to jedno zdanie i naprawdę dziękuję, że ktoś był tak dobry i je na tej okładce umieścił, bo w innym wypadku w ogóle nie zainteresowałabym się tą powieścią, a co za tym idzie nie byłoby mi dane zapoznać się z tak niesamowitą historią jaką jest "Morze spokoju".
Coś co zdecydowanie przykuło moją uwagę podczas czytania to kreacja bohaterów. Katja Millay nie bawiła się w rozdrabnianie. Żadna z postaci w tej książce nie jest przedstawiona idealnie, nawet para głównych bohaterów. Autorka w niezwykle zadziwiający sposób opisała dwoje bardzo inteligentnych młodych ludzi, którzy są samotni i zagubieni w otaczającym ich świecie, choć każde z innego powodu. Nastya i Josh są z pozoru swoimi przeciwieństwami. W ogóle do siebie nie pasują, jednak zażyłość która ich połączyła była naprawdę wyjątkowa i prawdziwa. Każde z nich zazdrościło czegoś temu drugiemu. Ona ma to czego pragnie on - kochającą rodzinę, ale z własnej woli z tego rezygnuje. On zaś ma swoją pasję, coś czego ona została pozbawiona w tak brutalny sposób i czego prawdopodobnie już nie odzyska. Dzięki temu mogą nawzajem się uzupełniać i powoli wypełniać puste miejsca w swoich sercach.
„Czasami łatwiej udawać, że wszystko jest w porządku niż zmierzyć się z faktem, że nic nie jest takie, jakie powinno, ale nic nie możesz z tym zrobić.”
W "Morzu spokoju" przedstawiona jest złożoność ludzkiej duszy i psychiki. Ukazuje, że mimo zewnętrznej otoczki szczęśliwego i dostatniego życia rzeczywistość może być zupełnie inna. Każdy przecież ma swoje tajemnice i problemy, którymi nie chce się dzielić. Swoje osobiste demony, z którymi stara się walczyć każdego dnia. Ta książka nie jest jakoś szczególnie wzruszająca. Nie wywołała u mnie potoku łez, ale jest przerażająco prawdziwa i chyba właśnie dlatego tak bardzo trafiła w moje serce. "Morze spokoju" jak każda inna książka posiada wady i niedociągnięcia, których nie unikną doświadczeni, a co dopiero początkujący pisarze. I chyba właśnie to sprawia, że jest ona tak niesamowicie genialna. Wszystkie wady sprawiają, że jest ona paradoksalnie jeszcze bardziej idealna.
Przyznaję, że przed przeczytaniem, a nawet podczas pierwszych kilku rozdziałów spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Oczekiwałam... właściwie sama nie wiem czego i chyba nigdy już się nie dowiem, ale powiem Wam, że to co dostałam w rzeczywistości kompletnie mnie zaskoczyło i zachwyciło jednocześnie. Bo to co zaserwowała nam Katja Millay nie tyle przerosło moje najśmielsze oczekiwania, a raczej kompletnie zaprzeczyło wszystkim moim początkowym wyobrażeniom o tej książce. Chyba to mi się najbardziej w niej spodobało - prostota, ironia, humor i niebywały realizm z jakim autorka to wszystko opisuje. A najdziwniejsze jest to, że teraz naprawdę nie potrafię jej ocenić. Z jednej strony chciałabym móc nazwać ją arcydziełem, ale z drugiej uważam, że jest mnóstwo o wiele lepszych książek, które na ten tytuł zasługują lub już go otrzymały, a które diametralnie różnią się od tej właśnie pozycji. Mam z nią dylemat trochę taki jaki jak miałam przy ocenianiu "Baśniarza" i muszę przyznać, że choć z pozoru zupełnie niepodobne w rzeczywistości obie te książki mają wiele wspólnych cech. Może i Katja Millay nie poraziła mnie tak jak Antonia Michaelis swoim poetyckim i przepięknym stylem, ale obie panie potrafią chwycić mnie za serce za co jestem im ogromnie wdzięczna :)
Tak więc wychodzi na to, że "Morze spokoju" pozostanie nieocenione. W sumie to się nie dziwię, bo jest to niewątpliwie historia wyjątkowa i trudna. Taka, którą każdy musi przeczytać samodzielnie i dopiero wyciągnąć jakiekolwiek wnioski. Katja Millay wspięła się na wyżyny przedstawiając ludzi takimi jakimi są naprawdę, bez ukrywania czegokolwiek i bez sztucznego wyrazu twarzy. Sprawiła, że jej książka zdecydowanie wyróżnia się spośród innych młodzieżówek. Tutaj pierwsze skrzypce grają emocje. Niekoniecznie pozytywne. Ból, strach, żal i smutek. Miłość stanowi tylko dodatek. Ona też nie zawsze jest idealna, a potwierdza to chociażby słodko-gorzkie zakończenie, które za każdym razem napawa mnie jednocześnie nadzieją i smutkiem. Bo każdy ma swoją bezpieczną przystań, miejsce, do którego wraca kiedy jest mu źle. Każdy ma swoje Morze spokoju. A gdzie jest Twoje?
„Kocham cię, Słoneczko - mówię szybko, żeby się nie rozmyślić. -I mam w dupie, czy tego chcesz czy nie.”Moja ocena: 8/10
Pozdrawiam Was serdecznie :*
Ola
Mam wielką ochotę na tę książkę :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę już na półce i cieszę się, że piszesz, że zachwyca... Obym również była zachwycona.
OdpowiedzUsuńNie uważasz, że książka jest dość nudna? Ostatnio przeczytałam kilka opinii, w których dzieczyny pisały, że wieje nudą, a akcja jest niepotrzebnie rozwleczona.
OdpowiedzUsuńhmm... może i coś w tym jest. Mi osobiście książkę czytało się bardzo szybko (pochłonęłam ją w 2 dni ^^), ale rzeczywiście są momenty, kiedy w kółko wałkowane są jedne i te same tematy i trochę wieje nudą. Na szczęście było ich stosunkowo niewiele ;)
Usuńa to ciekawe spostrzeżenia, zwrócę na to uwagę podczas lektury.
UsuńMam tę książkę na półce i niedługo zaczynam czytać :)
OdpowiedzUsuńWidziałam tą książkę nie dawno w księgarni. Chyba nie dawno była jej premiera. Lecz jakoś mnie nie ciągnie, ponieważ na razie mam przerwę od romansów.
OdpowiedzUsuńKażda recenzja tej książki, z tych które czytam jest pozytywna! Po prostu muszę w końcu ją mieć!
OdpowiedzUsuńCzytałam różne opinie, ale wciąż chcę kiedyś ją zapoznać.
OdpowiedzUsuńBardzo chcę przeczytać tą książkę. Zastanawiam się nad kupnem, myślisz, że warto ?
OdpowiedzUsuń;))
Jak najbardziej tak! Jestem pewna, że się nie zawiedziesz :)
UsuńAkurat parę dni temu kupiłam, tym bardziej się cieszę, że Ci się podobała! :)
OdpowiedzUsuń