Tytuł: Marina
Tytuł oryginału: Marina
Autor: Carlos Ruiz Zafón
Ilość stron: 304
Wydawnictwo: MUZA
To, że twórczość Carlosa Ruiza Zafóna znam, kocham i podziwiam jest chyba już powszechnie znane. Chyba największe wrażenie nadal robi na mnie genialny "Cień wiatru" i wątpię, aby moje zdanie na temat tego dzieła kiedykolwiek mogło ulec zmianie. Jednak mimo tak wielkiej sympatii (miłości wręcz) do autora minęło trochę czasu, aż zdecydowałam się sięgnąć po kolejną jego książkę.W międzyczasie poznałam wielu niesamowitych autorów, ale mimo wszystko pan Zafón nie zniknął z mojej pamięci i nadal zajmował czołowe miejsce w moim sercu. Bardzo długo powstrzymywałam się od wchodzenia w bibliotece do działu z jego książkami i w sumie to nawet sama nie wiem dlaczego. Po prostu po wejściu do środka nogi automatycznie ciągnęły mnie w zupełnie inną stronę, a wzrok przyciągała masa ciekawych pozycji. W końcu jednak, po ponad półrocznej przerwie, do książek Zafóna wróciłam, a mój wybór padł na powieść "Marina", która ponoć jest temu autorowi nad wyraz bliska. Zapraszam :)
„Kto nie wie, dokąd zmierza, nigdy nigdzie nie dojdzie.”Koniec lat siedemdziesiątych XX w. Młody Óscar Drai uczy się i wychowuje w internacie prowadzonym przez braci zakonnych. Jego ulubioną częścią dnia są samotne spacery po malowniczych uliczkach Barcelony. To właśnie na jednej z takich pieszych wędrówek chłopak trafia na stary, zapuszczony pałacyk w zapomnianej części miasta. Na pierwszy rzut oka dom wydaje się opuszczony, ale to właśnie tam Óscar spotyka Marinę - tajemniczą dziewczynę, z którą szybko się zaprzyjaźnia. W poszukiwaniu przygody razem udają się na mroczny cmentarz, na którym co miesiąc można zauważyć tajemniczą damę w czerni. Nastolatkowie kierując się chęcią odkrycia jej tajemnicy, zaczynają śledzić kobietę. Okazuje się jednak, że to nie koniec, a dopiero początek mrożącej krew w żyłach historii pełnej niedopowiedzeń i sekretów przerażających samym swoim istnieniem. A jej dramatyczny finał może się dopiero rozegrać.
„Czasami to, co najbardziej prawdziwe, dzieje się tylko w wyobraźni. Wspominamy tylko to, co nigdy się nie wydarzyło.”Już niejednokrotnie miałam przyjemność doświadczyć mocy, jaką posiada pióro Zafóna. On nie pisze. On czaruje. Swoim stylem, zastosowaniem różnorakich przenośni i metafor, a także bardzo trafnych porównań. W jednej chwili potrafi przenieść czytelnika tam, gdzie chce, aby się znalazł. A stamtąd już nie tak łatwo wrócić, oj nie łatwo. Książki Zafóna to bilet w jedną stronę do świata mrocznej i tajemniczej Barcelony, a także zapomnienia o Bożym świecie. Wszystkie opisy są tak plastyczne, tak realne, że aż brak mi słów, aby wyrazić mój podziw i zachwyt. Carlos Ruiz Zafón potrafi zaskoczyć mnie każdym kolejnym zdaniem i nie jestem do końca pewna, czy on sam siebie wtedy nie zaskakuje. Tym razem było to pomieszanie wątków obyczajowych z detektywistycznym, nie zapominając oczywiście o sporej dawce horroru, co prawdę powiedziawszy było dla mnie ciężkim szokiem. Po "Marinie" spodziewałam się zwykłej książki obyczajowej, może z dozą romansu lub wątka detektywistycznego, ale dostałam kompletny misz masz gatunkowy, o dziwo tak genialny, jak tylko można się tego było po Zafónie spodziewać.
Ten autor na karty swojej książki przelał niewyobrażalne pokłady emocji. Ludzkich emocji. W najpiękniejszej i najczystszej postaci. W spojrzeniach bohaterów widziałam miłość, szczerość, zaufanie i nadzieję. Nadzieję na lepsze jutro. Zdarzały się momenty, kiedy skóra cierpła mi na rękach, bynajmniej nie z zimna, a z zaskoczenia i przerażenia wymalowanego na mojej, jak i na ich twarzach. Pod koniec nawet zdarzyło mi się płakać, bo zakończenie, jakie autor zaserwował swoim bohaterom było z jednej strony naprawdę szokujące, ale z drugiej tak piękne, że nie mam serca wygrażać autorowi za to co zrobił. Nie wiem. Może jestem dziwna, ale mi ono jak najbardziej się podobało. Kolejny plus to tajemnice, które na każdym kroku spotykają bohaterowie, a które tylko czekają na odkrycie. Na pierwszy rzut oka nic w tej książce nie miało sensu, ale z biegiem stron, coraz nowsze elementy układanki wskakiwały na miejsce, tworząc zadziwiającp logiczną całość. To naprawdę niesamowite, że jeden człowiek mógł stworzyć coś tak złożonego w swej prostocie.
Carlos Ruiz Zafón jest autorem naprawdę genialnym i chyba nie będę zbytnio przesadzać jeśli napiszę, że wraz z Johnem Greenem i Rickiem Riordanem tworzą trójkę autorów mojego życia, co oznacza, że dopóki będą oni pisać i wydawać swoje książki, do póty ja będę je czytać. Stworzył on całą gamę różnorodnych postaci, które w żadnym wypadku nie są proste i nikjakie. Wręcz przeciwnie. Każda z nich ma swój charakter, poglądy, a nawet sposób mówienia! To sprawia, że zyskują sporo na autentyczności, a ich złożoność i tajemnice, które skrywają sprawiają, że każdy z bohaterów idealnie pasuje do historii, w której się znalazł. Książki Carlosa Zafóna mają w sobie jakiś niespotykany urok, który sprawia, że po zaledwie kilku stronach czytelnik potrafi połączyć się z bohaterami jakąś nadnaturalną więzią, która powoduje, że czujemy i myślimy zupełnie tak jak oni. To naprawdę niesamowite, że potrafimy tak bardzo zżyć się z osobą, którą poznajemy jedynie przez pryzmat książki, w której występuje, a której tak naprawdę nie znamy i nigdy nie poznamy. Ba! Nie mamy nawet pewności, czy ona naprawdę istnieje. To właśnie potrafi sprawić pióro tego autora. Nie wiem jak Wam, ale mi ta książka bardzo się spodobała i według mnie był to naprawdę udany powrót do twórczości mojego ukochanego autora. Zdecydowanie warto sięgać po jego książki. Zawierają w sobie magię, której próżno doszukać się w innych współczesnych dziełach.
„(...) życie obdarza każdego z nas rzadkimi chwilami czystego szczęścia. Czasami trwa ono kilka dni lub tygodni, czasami kilka lat. Zależy, co jest nam pisane. Pamięć o tych chwilach nie opuszcza nas nigdy, przeistaczając się w krainę wspomnień, do której daremnie usiłujemy przez całe życie powrócić.”
Moja ocena: 8/10
Pozdrawiam :*
Ola
Czytałam i kocham. <3 Wcześniej nie spodziewałabym się, że Zafón napisze najlepszy przeczytany przeze mnie horror. Co nie znaczy, że to horror ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam i kocham. <3 Wcześniej nie spodziewałabym się, że Zafón napisze najlepszy przeczytany przeze mnie horror. Co nie znaczy, że to horror ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam i podobała mi się. Zafona polubiłam po przeczytaniu "Cienia wiatru" :)
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie przepadam za horrorami. Choć żadnego nie przeczytałam to mogę się spodziewać swojej reakcji.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam, choć zamierzam w najbliższym czasie. Na razie na liście MUST READ króluje "Gra Anioła" i "Więzień nieba" z Zafona, ale Marinę też chętnie bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńZafon nigdy nie zawodzi:)
OdpowiedzUsuńzakochana-w-ksiazkach-i-w-czekoladzie.blogspot.com
Jakaś magia rzeczywiście jest w jego książkach. Chociaż "Cień wiatru" troszeczkę mnie rozczarował. "Marina" mnie bardzo intryguje, więc może przeczytam :)
OdpowiedzUsuń