W związku z niedawną premierą "Intruza", postanowiłam wybrać się do kina. Byłam bardzo pozytywnie nastawiona do tego filmu, ponieważ wcześniej słyszałam na jego temat wiele pochlebnych uwag i recenzji. Muszę stwierdzić, że nie zawiodłam się :) Film był na prawdę świetny!
Przyszłość. Prawie cała Ziemia jest już opanowana przez istoty z kosmosu tzw. "dusze". Przejęły one kontrolę nad ciałami i umysłami ludzi. Tylko nielicznym udało się ocalić. "Tropicielom" udaje się schwytać jedną z rebeliantów - Melanie Stryder. Do jej ciała wczepiają "duszę", jednak dziewczyna stawia opór. W jej ciele są dwie osoby: Ona sama i "dusza" o imieniu Wagabunda. Dziewczynie udaje się uciec i odszukać pozostałych ludzi. Jednak oni nie mają do niej zaufania. Myślą, że prawdziwa Melanie umarła. Zaczyna się gra o zdobycie zaufania ludzi. W tym czasie "Tropiciele" szukają dziewczyny.
Nie czytałam książki, więc nie wiem, czy jest lepsza od filmu. Jeżeli tak, to wielkie wyrazy uznania dla autorki "Intruza" Stephanie Mayer :)
A tak na marginesie: Pod koniec filmu leciała świetna piosenka. tu macie link ;)
Nie jest to jakiś wybitny film, ale całkiem nieźle się go oglądało. Książka mimo wszystko jest lepsza. Bardzo podobały mi się efekty w tej ekranizacji, zwłaszcza to, jak wyglądały dusze. : )
OdpowiedzUsuń