Mechaniczny Anioł to początek kolejnej serii, zupełnie nowej historii, świata przedstawionego z trochę innej perspektywy, mimo to od początku dało się wyczuć subtelne nawiązania do poprzedniej serii. Nic dziwnego. W końcu uniwersum pozostaje to samo. Tym razem jednak autorce udało się uchwycić w nim coś, czego nie zauważyłam poprzednim razem. Dary Anioła miały swój urok, jednak dopiero o Diabelskich Maszynach mogę powiedzieć, że mają prawdziwy klimat.
Deszcz nieustannie dudniący w szyby. Mgła powoli snującą się po opustoszałych uliczkach. Mroczne postacie przemykające licznymi zaułkami. Tajemnicze czekające na odkrycie. A pośród tego wszystkiego ona - młoda dziewczyna, zagubiona i zdezorientowana, sama w obcym mieście. Tak właśnie jawi się XIX Londyn oczami Cassandry Clare.
Tę urokliwą i niepowtarzalną otoczkę niewątpliwie dopełniają charyzmatyczne postacie. Wiele można powiedzieć o bohaterach stworzonych przez Clare, ale na pewno nie to, że brakuje im charakteru czy humoru. Zarówno Tessa, Will, Jem - wszyscy mają swoje aspiracje, historię, która warunkuje ich późniejsze zachowanie. W przypadku tej autorki każdego z nich można traktować jak małe dzieło sztuki.
Powieść niestety nie wciąga od pierwszych stron. Na początku ciężko wdrożyć się w akcję, wydarzenia się dłużą, a tempo jest powolne, niewątpliwie przez nacisk autorki na dokładne wykreowanie bohaterów i świata przedstawionego. Mimo to, późniejsze dramatyczne zagęszczenie akcji i rozbrajające dialogi rekompensują niemal wszystkie niedociągnięcia. Niespodziewane zwroty akcji, dynamiczne sceny walki i strach o życie bohaterów. Nie da się ukryć - od mało której książki Cassandry Clare w ogóle da się oderwać.
Mechanicznego Anioła traktuję jako wstęp do całej trylogii. Autorka postawiła na dokładne zarysowanie wszystkich detali, aby w późniejszych częściach skupić się na fabule. Nie znaczy to wcale, że tej tutaj czegoś brakowało. Wręcz przeciwnie! Cassandra Clare jak zwykle zapewniła mi kilka godzin doskonałej rozrywki. Intryga, tajemnice, emocje, miłość i trudne wybory, wszystko okraszone nutką fantastyki. Właśnie tak opisałabym tę książkę i niezmiernie się cieszę, że dzięki niej mogłam powrócić do świata Nocnych Łowców, chociaż na te nie całe 500 stron :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podobał Ci się post? Chcesz na coś zwrócić uwagę? Napisz o tym w komentarzu! Wiedz, że wszystkie sprawiają mi ogromną radość i w miarę możliwości na każdy staram się odpowiedzieć :) Do dzieła!