niedziela, 22 lutego 2015

Znajdź wyjście albo giń! (Więzień labiryntu)





Tytuł: Więzień labiryntu
Tytuł oryginału: The Maze Runner
Autor: James Dashner
Ilość stron: 424
Wydawnictwo: Papierowy księżyc










Thomas budzi się nagle w ciemnej windzie zmierzającej do nieznanego miejsca. Po wydostaniu się na powierzchnię okazuje się, że trafił do Strefy, pustej przestrzeni otoczonej sięgającymi nieba murami zamieszkanej przez kilkudziesięciu chłopców. Tak jak on, Streferzy nie pamiętają nic ze swojego dawnego życia, nie wiedzą też jak i w jakim celu znaleźli się w tym miejscu. Codziennie o świcie rozstępujące się mury ukazują wejście do labiryntu, miejsca tajemniczego i napawającego Streferów przerażeniem, w którym Zwiadowcy szukają drogi do wyjścia. Thomas stara się zaakceptować nową rzeczywistość, jednak sprawy szybko przybierają coraz to nowy obrót. Okazuje się, że to właśnie jego przybycie zapoczątkowało koniec, a on jest kluczem do wyjścia z pułapki.

Labirynt to motyw, którego potencjału nie trzeba się doszukiwać. Bardzo łatwo jest wykrzesać z niego wszystko co najlepsze, jednak równie łatwo go zmarnować. Osławiona budowla na przestrzeni wieków doczekała się naprawdę różnej symboliki. Dla większości z nas jest ona miejscem strasznym, mrocznym i pełnym pułapek, jednak w którego sercu znaleźć można prawdziwe skarby. Co jednak jeśli w środku nie znajdziemy wcale tego czego oczekiwaliśmy? Z reguły do labiryntu łatwo jest wejść, lecz znalezienie drogi powrotnej może przysporzyć problemów. Napotkali je właśnie bohaterowie "Więźnia labiryntu" Jamesa Dashnera. Zostali zesłani do Strefy wbrew swojej woli, a mimo to na własną rękę musieli szukać wyjścia z niej i odnaleźć się w nowym świecie.

Już po pierwszych kilku stronach w oczy rzuca się świetny styl autora. James Dashner nie interesuje się ogólnikami, wszystko opisuje dokładnie i bardzo plastycznie. Na samym początku trochę mnie to męczyło, gdyż jako osoba bardzo niecierpliwa chciałam poznać wszystkie wydarzenia już, od razu, ale z biegiem stron, takie powolne dozowanie napięcia okazało się wielką zaletą i znacząco wpłynęło na tajemniczy klimat książki. Labirynt okazał się dokładnie takim miejscem, jakie znamy z opowieści - wielkim, niezbadanym, przerażającym i nieprzewidywalnym. Autor nie szczędził kartek na opisywanie go, ale mimo wszystko do samego końca pozostał on okryty rąbkiem tajemnicy. Zdecydowanie nie była to tylko budowla, która odgradzała Streferów od normalnego świata, ale coś o wiele więcej. Cieszę się, że główny wątek, czyli odkrywanie jego kolejnych sekretów został dobrze i przemyślanie skonstruowany.

W porównaniu do świetnie opisanego wątku głównego, te poboczne wyraźnie kuleją. Tak naprawdę, to prawie wcale ich nie ma. Wszystko kręci się wokół zagadek i znalezienia wyjścia z pułapki i jeśli inne elementy życia Streferów nie są bezpośrednio z tym związane do dowiadujemy się o nich raczej po łebkach. Nie jest to wielki minus, bo dzięki temu wzrosło tempo akcji, ale byłabym bardziej usatysfakcjonowana gdyby autor potrafił połączyć i wartką akcję i bardziej rozbudowane wątki poboczne. Rekompensują to trochę plastyczne opisy i fakt, że mimo trzecioosobowej narracji wyraźnie czuć było wszystkie emocje bohaterów.

Główny bohater - Thomas jest raczej sympatyczną postacią. Odznacza się nieprzeciętną inteligencją i determinacją. Kiedy czegoś chce, to stara się za wszelką cenę i z reguły to dostaje. Ewolucję jego charakteru widać wyraźnie na przestrzeni kolejnych rozdziałów. Kiedy trafił do Strefy był przestraszony i zdezorientowany, ale po jakimś czasie otwiera się  i zaczyna wyraźnie dominować. Polubiłam go, jednak jak na mój gust był trochę za bardzo wyidealizowany. Autor wyraźnie starał się przedstawić jego słabości i wątpliwości, ale oprócz kilku chwil słabości, wszystko mu wychodziło i wszystko szło po jego myśli, co uczyniło z niego chyba najmniej naturalną postać z całej książki. Reszta bohaterów jest dość tajemnicza i na samym początku raczej niewiele wiemy na ich temat. Później chłopcy zaczynają coraz bardziej się otwierać i dowiadujemy się jakie życie wiedli przed pojawieniem się Thomasa.

Spodobała mi się społeczność jaką stworzyli Streferzy. Każdy z tych kilkudziesięciu chłopców był na swój sposób inny i wyjątkowy, a mimo to potrafili oni zorganizować się i pracować zespołowo. Przez cały ten czas, który spędzili w Strefie stworzyli od podstaw swój własny świat i określili własne zasady. Rozdzielili między siebie zadania, ustalili harmonogram i potrafili się go trzymać. Myślę, że to właśnie był klucz do ich przetrwania w zamknięciu tak długo. Najbardziej rzucał się w oczy chyba ich specyficzny język, własna odmiana Streficznego slangu, którym się posługiwali, dzięki czemu czytelnik mógł poczuć jedność i poczucie wspólnoty wszystkich Streferów. Na początku zabrakło mi między nimi tej zażyłości, relacji, przyjaźni i emocji, przez co nie wydawali się oni wystarczająco ludzcy, jednak im dalej brnęłam w tę książkę, tym bardziej to uczucie znikało.

O trylogii "Więzień labiryntu" głośno było jakiś czas temu. Wiele osób wprost się w niej zaczytywało, a pozytywnym opiniom nie było końca, jednak później szum na jej temat trochę ucichł. Dopiero premiera ekranizacji ponownie rozgrzała atmosferę, a książki Jamesa Dashnera zyskały masę nowych zwolenników. Ja także uległam zapewnieniom o doskonale skonstruowanej dystopii i przyjemnym spędzeniu czasu z lekturą. Po przeczytaniu muszę stwierdzić, że większość opinii na temat "Więźnia labiryntu" okazała się prawdą. Jest to książka przemyślana, świetnie napisana, ciekawa i tajemnicza, może i miejscami trochę zagmatwana, ale na tym też polega jej urok. Nie uświadczymy w niej mdłych i niepotrzebnych wątków miłosnych, jedynie czystą akcję i ciekawą fabułę. Lektura tej książki była dla mnie naprawdę miłym zaskoczeniem i wiem, że na pewno sięgnę po kolejne części, zwłaszcza po takim zakończeniu!

Moja ocena: 7/10




Pozdrawiam cieplutko :*
Ola

20 komentarzy:

  1. Mnie również powieść Dashnera przypadła do gustu :) Jestem już po drugim tomie i czekam aż w me ręce trafi "Lek na Śmierć" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już nie mogę doczekać się kolejnych części ;) Oby były tak dobre jak pierwsza!

      Usuń
  2. Nie czytałam książki i jest to dla mnie jedna z większych must have, bo zaczęłam oglądać film (niestety jeszcze nie dokonczyłam) i muszę przyznać, że historia prezentuje się naprawdę ciekawie! :) Oby dane mi było się szybko z nią zapoznać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie do przeczytania książki przekonało właśnie obejrzenie zwiastunu filmu. Chociaż słyszałam, że jest on gorszy i sporo różni się od pierwowzoru. Myślę więc, że skoro film Ci się spodobał, to książką będziesz zachwycona!

      Usuń
  3. Bardzo fajna książka! Zakochałam się w slangu, który naprawdę musiał kosztować Dashnera dużo pracy. No i to miła odmiana przeczytać coś, gdzie jest tylko jedna dziewczyna
    Zapraszam do siebie,

    http://worldofbookss.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ten slang to jedna z największych zalet "Więźnia labiryntu". Bez niego cała książka nie miałaby takiego klimatu. A co do dziewczyn to się zgodzę. Ostatnio jakoś za dużo ich w młodzieżówkach i brak ich w tej książce był miłą odmianą :) A na bloga na pewno zajrzę :)

      Usuń
  4. Znajomi bardzo mnie zachęcają, więc bardzo chcę przeczytać, ale na razie nie miałam możliwości :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie oby okazja nadarzyła się jak najszybciej, bo naprawdę warto :)

      Usuń
  5. Kiedyś wezmę się za tę serię, o dziwo dzięki Twojej ocenie inacze na nią spojrzę. Myślałam, że to marna pozycja ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że dzięki mnie zmieniłaś zdanie. Przyjemnej lektury!

      Usuń
  6. widziałam wiele pozytywnych opinii, ale dalej nie mogę się zmusić do przeczytania :(
    obserwuję;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem tak jest, że przez ten cały szum wokół książki, w ogóle nie mamy na nią ochoty. Mam nadzieję, że kiedyś przekonasz się do tej serii ;) I dziękuję za obserwację. Jestem pewna, że Ci się tu spodoba i zostaniesz na dłużej ;)

      Usuń
  7. Nie czytałam i nie oglądałam ,,Więźnia labiryntu", ale mam całą trylogię na swojej półce, więc prędzej czy później sięgnę po nią :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja jestem już po filmie i powoli poszukuję trylogii by móc ją przeczytać, bo film dla mnie genialny, więc mam nadzieję, że się nie zawiodę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno się nie zawiedziesz! Słyszałam, że film jest gorszy od książki, więc jeśli Ci się spodobał to bez obaw możesz sięgać po całą serię ;)

      Usuń
  9. A ja MUSZĘ w końcu przeczytać tę ksiażkę. Tyle dobrych opinii się naczytałam...

    OdpowiedzUsuń
  10. Już się nie mogę doczekać. :D Aż mam motylki. ^^ Tym bardziej, że książkę już mam na swojej półce.
    ~Księżycowa Pani

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja widziałam tylko film, ale książkę chce przeczytać. I dzięki autorowi za to, ze jest to trzecioosobowa narracja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też zbytnio nie przepadam za tą pierwszoosobową, a jak na złość autorzy, zwłaszcza młodzieżówek, wybierają właśnie ją. Chyba początkującym pisarzom jest tak po prostu łatwiej, ale jak sam bohater prowadzący narrację jest dobrze wykreowany to nie ma tragedii :)

      Usuń
  12. Przeczytałam całą serie i gorąco ją polecam ;) Cieszę się, że też ją pokochałaś bo wiem, że ludzie mają sprzeczne opinie na jej temat, jedni ją kochają drudzy nienawidzą. Czeka cię jeszcze więcej tajemnic i sekretów DRESZCZU w następnych tomach, powodzenia!

    OdpowiedzUsuń

Podobał Ci się post? Chcesz na coś zwrócić uwagę? Napisz o tym w komentarzu! Wiedz, że wszystkie sprawiają mi ogromną radość i w miarę możliwości na każdy staram się odpowiedzieć :) Do dzieła!