poniedziałek, 10 listopada 2014

Jedno kłamstwo pociąga za sobą drugie...






Tytuł: Ostatnia Spowiedź T.III
Tytuł oryginału: Letzte Beichte
Autor: Nina Reichter
Ilość stron: 376
Wydawnictwo: Novae Res s.c









Bradin i Ally przeszli wiele, żeby w końcu być razem. Teraz są naprawdę szczęśliwi. Zaręczeni, planują wspólną przyszłość i podejmują najważniejsze w ich życiu decyzje. Jednak show-biznes nie zapomina... i zdecydowanie nie wybacza tym, którzy raz z niego zakpili i wpadli w jego mściwe szpony. Nagle wszystko zaczyna się walić. Bradin, ciągle zależny od swojego zespołu i wytwórni płytowej nie poświęca Ally wystarczająco dużo czasu. Ciągle wyjeżdża i zajmuje się swoją karierą, a dziewczyna czuje, że nie długo już będzie w stanie tolerować jego ciągłą nieobecność. Na jaw wychodzą dawno zapominane fakty z życia gwiazdora, a z ukrycia wychodzą ludzie, którzy pragną tylko i wyłącznie upadku Bitter Grace. Nagle miłość mająca przetrwać wszystko, okazuje się krucha i ulotna, rozpada się na oczach wszystkich. Co zrobić, kiedy w mgnieniu oka wspomnienia, które uważałeś za najlepsze i najszczęśliwsze, stają się twoim najgorszym koszmarem?

Kłamstwa, niedopowiedzenia, zatajanie prawdy to coś czego staramy się unikać za wszelką cenę. W końcu tak zostaliśmy wychowani. Bycie prawdomównym to jedna z najważniejszych cech, jakich dopatrujemy się w nowo poznanych osobach. Szukamy jej u innych i sami staramy się tacy być. Jednak są sytuacje, kiedy nagięcie faktów, nie przedstawienie ich do końca wydaje się o wiele lepszym rozwiązaniem. Czasem prawda okazuje się tak smutna i bolesna, i może wywołać tak wielkie szkody, że wolimy mimo wszystko jej nie ujawniać. Bo to, że nie czujemy się dobrze raniąc innych, to kolejna nasza cecha, której nie da się ukryć. Wrażliwość i empatia - zaleta, czy raczej wada dzisiejszego społeczeństwa? Bohaterowie finałowej części "Ostatniej spowiedzi" Niny Reichter przekonali się o tym aż za dobrze.

Na tę książkę czekałam w sumie odkąd przeczytałam poprzednie części tej serii. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie umierałam z niecierpliwości czekając na nią. W końcu  była to ostatnia część tej historii. Właśnie w niej wszystkie pootwierane rozdziały w życiu bohaterów miały się zamknąć, wszystko miało się wyjaśnić, zmierzając do nieuchronnego happy endu. Właśnie z takim przeświadczeniem i nieskrywanym uśmiechem na ustach zasiadałam do lektury. Z radością przewracałam kolejne kartki, czytając o magicznych świętach, niezapomnianych wspomnieniach i najszczęśliwszych nowinach. Jednak z biegiem stron mój uśmiech powoli znikał, aż w końcu nie było go już wcale. Został zastąpiony uczuciami zupełnie odwrotnymi, a ja z przerażeniem malującym się na twarzy obserwowałam jak wraz z każdym kolejnym słowem stabilny grunt osuwa się spod stóp Ally, Bradina i Toma, niszcząc mój świat doszczętnie. Bo Nina Reichter w tej książce rozgniotła, zdeptała, wyrwała, rozerwała i przemieliła moje biedne serce, które jestem pewna, nigdy już nie pozbiera się po tym co tu przeżyło. Ta część przepełniona jest bólem, smutkiem i niewyobrażalnym cierpieniem, które wyczuwalne było w każdym geście, słowie i przelatującej przez głowę myśli.

W bohaterach, z którymi tak mocno związałam się przez wszystkie trzy części widać wyraźne zmiany. Cieszę się z tego, bo dzięki temu nabrali oni jeszcze więcej realizmu. Ich charaktery ewoluowały, sprawiając, że finałowym tomie nie było już śladu po niedoświadczonych i beztroskich nastolatkach z pierwszej części. Zastąpili ich dorośli i myślący młodzi ludzie, którzy nie ukrywali się przed swoimi problemami, ale starali się stawić im czoła. Nina Reichter naprawdę świetnie ich wykreowała i mimo, że nie wszystkich lubiłam i nie wszystkich tolerowałam to i tak jestem naprawdę pełna podziwu dla autorki. Fabuła jest ciekawa, a akcja tak jak w poprzednich dwóch tomach pędzi bardzo szybko. Nie znaczy to jednak, że nie było w niej miejsca na chwile refleksji i zastanowienia nad swoim życiem. Za tymi wszystkimi emocjami ukryte było głębokie przesłanie, które od razu wzięłam sobie do serca. Ukazana była miłość z różnej perspektywy. Nie taka idealna i bajkowa, raczej trudna i sprawiająca często więcej bólu niż szczęścia. Poruszane były także tematy prawdomówności, wybaczania i uczenia się na błędach. Nina Reichter udowodniła, że nie każdy zasługuje na drugą szansę, a wybaczenie nie zawsze jest możliwe. Ciężko się z tym nie zgodzić, bo taka właśnie jest ludzka natura.


Trzeci tom "Ostatniej spowiedzi" przeczytałam w jeden wieczór, a właściwie jedną noc. Tylko tyle wystarczyło, aby następnego dnia nic już nie było takie samo. Pamiętam każde wydarzenie, które wywołało na mojej twarzy uśmiech, ale też każde które sprawiło, ze z oczu ciekły mi łzy. Do tej pory czuję ich ślady na policzkach i nie wiem, czy kiedykolwiek przestanę je czuć. Juz dawno żadna seria nie wywołała u mnie takich emocji i takiego potoku łez jak właśnie "Ostatnia spowiedź"Były w niej te ulotne chwile błogiego szczęścia i miłości, które cieszyły oczy i dawały nadzieję na to, że może jeszcze wszystko może się zmienić. Do czasu, bo dosłownie chwilę później wszystko ponownie wywracało sie do góry nogami, waliło u moich stop, a ja nic nie mogłam z tym zrobić. Wielokrotnie musiałam odkładać tę książkę, aby emocje wylewające się z każdej kolejnej strony nie mogły znowu mnie dosięgnąć, wtargnąć do mojego świata i zburzyć wszystkiego w co wierzyłam. Bo "Ostatnia spowiedź" to taki typ historii, w których na happy end czekasz do samego końca, a kiedy on nadal nie nadchodzi masz ochotę zwymyślać autora od najgorszych i stworzyć własne zakończenie. Takie, w którym wszystko idzie po twojej myśli.

"Ostatnia spowiedź" to seria do której będę wracać. Przepełniona emocjami, z bohaterami wykreowanymi w najdrobniejszych szczegółach, z akcją, która nie pozwala zatrzymać się ani na chwilę. Jest to jednak także seria, która złamała mi serce. Nina Reichter pod przykrywką pięknego języka i wymyślnych opisów, przekazała historię, która wcale nie jest piękna i poetycka. Jest brutalna, raniąca do żywego i do bólu prawdziwa. Niejednokrotnie po przeczytaniu zastanawiałam się co by się stało, gdyby któryś z bohaterów zrobił coś zupełnie innego, powiedział kilka słów więcej, lub w innym czasie, podjął inne decyzje. I powiem Wam, że nie wiem. Zakończenie tej serii zniszczyło mnie psychicznie i rozdarło mnie na kilkadziesiąt kawałków. Chciałabym napisać, że jest to najgorsze zakończenie w dziejach, ale dotarło do mnie, że wcale tak nie myślę. Ono jest po prostu prawdziwe. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam!


Moja ocena: 9/10

Ta piosenka niesamowice kojarzy mi się z tą serią. 
  Nie wiem dlaczego. Po prostu...


Pozdrawiam Was sedecznie :*
Ola

15 komentarzy:

  1. Nie tylko ty będziesz wracała do tej serii :)
    Wspaniała <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj będę, będę. Bez dwóch zdań! Absolutnie genialna <3 Ciekawe jakie będą inne książki tej autorki? :3

      Usuń
  2. Czekam na mój egzemplarz, aż do mnie dotrze, aj wyłącznie sięgam do niego z ciekawości, bo poprzednie części, aż tak mi się nie spodobały, ale może...

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę w końcu przeczytać tę serię :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Recenzji dokładnie nie czytałam, ponieważ 1 tom przede mną.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałabym przeczytać całość!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę Ci, abyś w najbliższej przyszłości mogła po nią sięgnąć! Na pewno się nie zawiedziesz ;)

      Usuń
  6. Pierwszy tom przegenialny, drugi podobał mi się troszkę mniej, ale nadal dobrze się go czytało, trzeciego wyczekuję z niecierpliwością i mam nadzieję, że niebawem trafi w moje łapki, bo jestem ciekawa tego zakończenia o którym piszesz. Chcę je poznać! Już! Teraz! Dzięki za zachętę, by intensywniej się za książką rozglądać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam takie same wrażenia. Pierwsza część - coś niesamowitego, druga - też świetna, ale jednak to nie było to, za to trzeci po prostu wgniótł mnie w fotel! Kocham <3

      Usuń
  7. Przede mną nadal tom drugi, więc na wszelki wypadek nie czytam recenzji by uniknąć spojlerów :)
    Ps. Tak tak, zdecydowanie lepiej przeczytać całe Diabelskie Maszyny przed MNO :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się pisać recenzje jak najbardziej bezspoilerowe, ale jeśli jakieś się pojawiły to co najwyżej w opisie ;) I tak myślałam, że Diabelskie Maszyny to jednak będzie dobry wybór ;)

      Usuń
  8. czytam własnie pierwszy tom, więc muszę pamiętać by wrócić tutaj później ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kolejna dobra recenzja tej książki, która jeszcze bardziej zachęca mnie do przeczytania tomu 1 ;)

    OdpowiedzUsuń

Podobał Ci się post? Chcesz na coś zwrócić uwagę? Napisz o tym w komentarzu! Wiedz, że wszystkie sprawiają mi ogromną radość i w miarę możliwości na każdy staram się odpowiedzieć :) Do dzieła!