poniedziałek, 11 listopada 2013

Złodziejka książek - Markus Zusak





Tytuł: Złodziejka książek
Tytuł oryginału: The Book Thief
Autor: Markus Zusak
Ilość stron: 495
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia






Liesel Meminger w wieku dziesięciu lat zostaje przeniesiona do rodziny zastępczej. Jej życie od początku nie było łatwe. Musiała znieść rozstanie z biologiczną matką i niespodziewaną śmierć brata, który miał trafić do nowej rodziny razem z nią. Dziewczynka poznaje jednak wspaniałych ludzi, dzięki którym jej świat znowu nabiera kolorów. Dodatkową radością jest dla niej czytanie książek, które kradnie m.in. z małej biblioteczki w domu burmistrza.

Każda wojna jest okrutna, brutalna i odznacza się ciemną plamą na kartach historii. Czasy II wojny światowej były z pewnością jednymi z najgorszych w dziejach ludzkości i strach pomyśleć co stałoby się z Ziemią, gdyby sytuacja się powtórzyła. Autor wyjątkowo realistycznie wykreował obraz nazistowskich Niemiec, gdzie ludzie ciężko pracowali na każdy najmniejszy kęs chleba, mimo, że mogło się okazać, że w sklepie go zabrakło. Zawsze uważałam, że najgorzej mieli mieszkańcy krajów okupowanych i to właśnie ich spotkały najgorsze cierpienia. Może i miałam rację, ale dzięki lekturze "Złodziejki książek" dowiedziałam się, że ich ciemiężyciele także nie mieli łatwo. Hitlerowskie Niemcy były krajem bardzo rygorystycznym, gdzie panowała złudna zasada równości wszystkich obywateli, która tak naprawdę nie istniała. Nawet rodowici Niemcy otrzymywali srogie kary za najmniejsze przewinienia, a jakakolwiek chęć niesienia pomocy Żydom groziła chłostą lub zesłaniem do obozu zagłady. Czytając tę książkę zalała mnie ogromna fala współczucia, nie tylko dla bohaterów książki, ale także wszystkich ludzi, którzy w jakikolwiek sposób ucierpieli w obu wojnach.

"Co może być gorsze od chłopaka, który cię nienawidzi?
 Zakochany chłopak"


Bohaterowie są zróżnicowani i w sumie każdego darzyłam jakimś uczuciem. Każdy z nich napiętnowany był strasznymi wydarzeniami z przeszłości, które ciągnęły się za nim jak cień i nie chciały opuścić. Najwięcej uczucia przelałam chyba na Rudy'ego. Ten młody chłopak o włosach koloru cytryny, pokochał główną bohaterkę od pierwszego wejrzenia i żal ściskał serce, że ona tak późno zdała sobie z tego sprawę. Tyle emocji można było znaleźć na kartach tej książki. Jest wzruszająca i głęboka do tego stopnia, że pod koniec biegałam po całym pokoju w poszukiwaniu chusteczek, bo rękaw bluzki był już cały przemoczony. Z pewnością jest to opowieść o wielkiej przyjaźni, miłości ojca do córki, chłopaka do dziewczyny i złodziejki do książek. Pokazuje nam, że warto jest pomagać tym, którzy tego potrzebują, nawet jak inni stoją bezczynnie.
"ODROBINA PRAWDY
Nie używam ani sierpa, ani kosy.
Czarny habit noszę tyko wtedy, kiedy jest zimno.
I nie mam czaszkopodobnych rysów twarzy,
jak sobie wyobrażacie.
Chcecie wiedzieć jak wyglądam?
Pomogę wam.
Tylko przygotujcie sobie lustro.
Ja będę opowiadać dalej."
Narratorem powieści jest... no właśnie...kto? Może główna bohaterka? A może jej najlepszy przyjaciel? Odpowiedź jest dużo bardziej zaskakująca, ponieważ o wydarzeniach rozgrywanych w książce opowiada nam sama śmierć. Jest to może trochę przerażające, ale o dziwo z utęsknieniem czekałam na jej uwagi i komentarze wczepione co parę stron między poszczególne akapity. Autor za pośrednictwem tej mrocznej postaci przekazywał ważne prawdy, które przedstawione bez dozy wyczucia i czarnego humoru nie zdołałyby tak zapaść czytelnikowi w pamięć. Pan Zusak w swojej powieści przeplata różne wydarzenia, przedstawiając je w różnej narracji. Tym sposobem jedne z nich są opowiedziane w trzeciej, a inne w pierwszej osobie. Nigdy nie spotkałam się z czymś podobnym i niewątpliwie jest to element wyróżniający "Złodziejkę..." od innych książek. 

"- Zawalił się dom za nami.
 - Sam widzę. Ale jaki dom? Musiał mieć z dziewięć pięter.
 - Nie, sierżancie, najwyżej jedno. "

Podczas czytania często można było spotkać wyrazy lub zwroty w języku niemieckim. Mimo, że parę słów dalej zazwyczaj można było znaleźć ich tłumaczenia, z niemałą satysfakcją odkryłam, że nie są mi one potrzebne. Jak widać męczenie się na lekcjach tego języka przez poprzednie trzy lata (i w sumie męczenie się w dalszym ciągu) nie było taką stratą czasu jak mi się z początku wydawało i w końcu zaczęło przynosić jakieś rezultaty.

Historia dziewczynki mieszkającej na niebiańskiej ulicy (Himmelstrasse) zagościła głęboko w moim sercu i z pewnością już go nie opuści. Jeśli do tej pory nie mieliście z nią styczności to jestem w stanie zrobić napad na jakąś księgarnię i wręczyć każdemu z Was po jednym egzemplarzu. Nie będę tutaj rozpisywać się jak bardzo kocham tę książkę i ile zmieniła ona w moim życiu.  Na pewno warto po nią sięgnąć, chociażby ze względu na mądrość, która z niej płynie.

Moja ocena: 9/10

PS. Czy chcecie, abym pisała ogólne informacje o książce zanim ją zrecenzuję, tak jak to zrobiłam dzisiaj?

3 komentarze:

  1. Mi w sumie nie robi różnicy, czy na początku piszesz ogólne informacje o książce, czy nie :)
    Ja także pokochałam tę książkę i tak straszliwie mi przykro, że nie mam jej na własność... Ale pewnie niedługo to się zmieni :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam o tej książce wiele dobrego i bardzo bardzo chcę ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta ksiązka jest wspaniała ! Dzięki :)

    OdpowiedzUsuń

Podobał Ci się post? Chcesz na coś zwrócić uwagę? Napisz o tym w komentarzu! Wiedz, że wszystkie sprawiają mi ogromną radość i w miarę możliwości na każdy staram się odpowiedzieć :) Do dzieła!