Hej!
Pamiętacie mnie jeszcze? Jak zdążyliście zauważyć nowy rok na blogu rozpoczęła Daria, za co jestem jej dozgonnie wdzięczna, bo znając mnie i moją kapryśną wenę, mój ostatni post z 28 grudnia mógł widnieć na Stronie Głównej jeszcze bardzo długo. Chyba przydałoby się Wam kilka słów wyjaśnienia, prawda? Więc... co działo się ze mną przez te 2 tygodnie?
Po pierwsze. Choroba. I to nie byle jaka. Okropna grypa zwaliła mnie z nóg dokładnie w sylwestra, sprawiając, że wszystkie moje plany na ten dzień legły w gruzach i pozbawiając tym samym chęci do życia. Oj tak... takie rzeczy to tylko u mnie :)
Po drugie. Kac książkowy... który dopadł mnie dzień później i nie chciał opuścić aż do końca zeszłego tygodnia. Po prostu nie mogłam zacząć czytać żadnej książki i zdecydowanie nie byłam z tego powodu szczęśliwa, bo przecież na półce tyle wspaniałych pozycji, które już nie mogą się doczekać, aż po nie sięgnę :) W sumie sama jestem sobie winna. Po raz drugi przeczytałam "Intruza" Stephenie Meyer i po raz drugi spowodował on w moim sercu ogromne spustoszenie.
I w końcu punkt trzeci naszej małej wyliczanki, czyli brak weny i kompletny zanik umiejętności pisarskich (oczywiście zakładając, że takowe w ogóle u mnie występowały xD) Do tego wszystkiego można doliczyć jeszcze wielkiego doła emocjonalnego (tak, przez te 11 dni stycznia płakałam chyba więcej niż przez kilka ostatnich miesięcy) Tak więc, 2014 nie zaczął się dla mnie zbyt dobrze, ale kierując się logiką, chyba gorzej już być nie może, więc liczę, że będzie tylko lepiej :)
2013 zdecydowanie mogę zaliczyć do najlepszych w moim życiu z bardzo wielu powodów. Skończyłam
podstawówkę z bardzo dobrymi wynikami, które usatysfakcjonowały nawet mnie (średnia 5.9 jeśli Was to interesuje :)), większość czasu spędziłam z najlepszymi osobami pod słońcem, których nie będę tutaj opisywać, bo każde z nich zasługuje na osobny akapit :) Z większością z nich rozpoczęłam także kolejny etap mojej edukacji, czyli gimnazjum :) Tak więc wyrazy uznania dla: Ali, Darii, Natalii, Kaśki, Justyny, Moniki, Karola, Patryka, drugiej Kaśki i drugiej Justyny. Bez Was mój świat nie byłby taki sam, ja nie byłabym taka sama :) 2013 był rokiem bardzo wielu zmian. Zmieniłam się ja, moje otoczenie, a także mój światopogląd. Myślę, że wydoroślałam. Rozwinęła się także moja czytelnicza pasja. Zaczęłam kolekcjonować własną biblioteczkę, no i... założyłam bloga :) Jak każdy miałam chwile zwątpienia, ale była to zdecydowanie jedna z najlepszych decyzji w moim życiu. Jestem pełna podziwu dla siebie (bo znając mój słomiany zapał do wszystkiego, powinnam porzucić tego bloga już po miesiącu) i dla Was, bo mimo, że statystyki nie są jakieś bardzo wysokie, to jestem niesamowicie zadowolona i dumna z każdego komentarza, obserwatora, czy wyświetlenia :)
Ok. Trochę sobie pogadałam, ponarzekałam jak to mam w zwyczaju jako urodzona pesymistka i mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe. Po prostu muszę się czasem wygadać i nic na to nie poradzę :) Daria świetnie to ujęła pisząc, że blogowy rok zaczynamy z "lekkim" opóźnieniem. 2014 trwa w najlepsze już od prawie dwóch tygodni, a ja naskrobałam dla Was podsumowanie roku poprzedniego, bo bez tego ani rusz ;) Tak sobie pomyślałam, że w ramach "nadrabiania zaległości" podsumowanie zeszłego miesiąca, czyli grudnia zrobię już w osobnym poście, bo jak widzicie ten jest już i tak za długi :) A co do postanowień noworocznych to oprócz standardowego Read more books, postanowiłam, że w tym roku skończę wszystkie zaczęte przeze mnie serie, sagi i trylogie, a uzbierało się ich trochę :)
Tak więc, z tego miejsca chciałabym Wam złożyć bardzo spóźnione życzenia noworoczne. Spełnienia wszystkich marzeń, wiele siły, wytrwałości i odwagi, abyście nie bali się robić tego co kochacie i w przeciwieństwie do mnie nie bali się zmian, bo zmiany są nieuniknione, a w niektórych przypadkach mogą wyjść Wam na dobre :) Standardowo życzę także zdrowia, szczęścia i miłości (jeśli jeszcze tego nie macie) i determinacji w dążeniu do celu. I niech los zawsze Wam sprzyja!
Pozdrawiam gorąco :***
Ola
Oluś, kochanie, życzę Ci dużo weny! :) Ja miałam w grudniu taki "kryzys", że po prostu nie mogłam nic napisać. Ba, nawet czytać. Ale minęło, teraz jedynym problemem jest brak czasu. Więc kochana, dasz radę! Włącz dobrą muzykę, kup sobie dobrą czekoladę czy coś i do dzieła :) Niecierpliwie czekam na Twoje recenzje, które naprawdę mi się podobają. :)
OdpowiedzUsuń5.9 - no gratuluję, geniuszu! Ja niestety nigdy aż tak wysokiej średniej nie miałam(najwyższa 5.7), ale nie będę przynudzać na ten temat. :)
Wszystkiego dobrego i przede wszystkich weny! ♥
Naprawdę strasznie dziękuję za ciepłe słowa, takie coś zawsze potrafi podnieść na duchu :) Tobie również życzę dużo weny, bo wprost kocham czytać Twojego bloga ;) Pozdrawiam :*
UsuńAle ładny ten nowy (albo stary, może po prostu dawno mnie tu nie było) wygląd bloga *.*
OdpowiedzUsuńNo to rzeczywiście nie miałaś zbyt udanego Sylwestra... Ale będzie tylko lepiej, na Nowy Rok życzę Ci duuużo weny i motywacji, bo czas chyba zawsze się znajdzie ;)
Oj ja wiem co potrafi zwyprawiać "Intruz" z psychiką... Jedzie ją po całości ;)
OdpowiedzUsuńPo "Intruzie" też tak miałam przez parę dni, z resztą nie tylko po nim ^^ ale wzajemnie życzę udanego roku, zwłaszcza pod tym książkowym względem :D ostatnio też zachciało mi się zakończyć wszystkie zaczęte uprzednio serie, i chociaż postanowienie zaczęłam realizować, to znalazłam tyle wymarzonych nowości, że nie ma czasu... xD A wyglądu muszę pogratulować - też przymierzam się do "remontu" na blogu, ale znając moje lenistwo, nie wiem, czy coś z tego będzie xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!! :))