sobota, 21 czerwca 2014

Błękit szafiru - Kerstin Gier






Tytuł: Błękit szafiru
Tytuł oryginału: Saphirblau
Autor: Kerstin Gier
Ilość stron: 364
Wydawnictwo: Literacki Egmont







Niespotykanie rzadki gen podróży w czasie jest dziedziczony przez rodziny Mntrose i de Villiers od pokoleń. Przedstawicielką linii żeńskiej jest szesnastoletnia Gwendolyn Shepherd - rubin, a linii męskiej niezwykle przystosjny i inteligentny Gideon de Villiers - diament. Właśnie wrócili oni z tajnej misji, na którą loża strażników wysłała ich do początku XX wieku. Niestety zakończyła się ona fiaskiem, a po ich powrocie okazuje się, że na miejscu sprawy skomplikowały się jeszcze bardziej. Strażnicy nadal nie chcą obdarzyć Gwendolyn zaufaniem, po tym jak okazało się, że nosicielką genu jest ona, a nie jej kuzynka Charlotta. Na dodatek niestałość uczuć Gideona zaczyna poważnie martwić dziewczynę. Czy strażnicy rzeczywiście są nieomylni? I jaką rolę odgrywa w tym wszystkim tejmniczy hrabia de Saint Germain? Kolejne pytania bez przerwy rodzą się w głowie Gwendolyn, a ona sama czuje się z tego powodu coraz bardziej zdezorientowana. Czy w poszukiwaniu odpowiedzi Gwen posunie się do zdrady własnej rodziny?

Pamiętacie jak na blogu przyszło mi zrecenzować największe rozczarowanie ostatnich miesięcy, czyli Czerwień rubinu? Opisywałam wtedy jak bardzo ta książka jest infantylna, śmieszna i nielogiczna,  i jak bardzo nie rozumiem całego tego szumu, który marketingowcom udało się wokół niej zrobić. Mimo wszystko sama historia zainteresowała mnie na tyle, aby sięgnąć po następny tom, czyli w tym wypadku Błękit szafiru. Czy pod względem języka, bohaterów i samej fabuły okazał się on lepszy od swojej poprzedniczki? Hmm... nie byłabym tego taka pewna, a mimo to ze zdziwieniem stwierdzam, że podobał mi się on trochę bardziej. Dlaczego? Może teraz, kiedy na własnej skórze doświadczyłam skali talentu pisarskiego jakim dysponuje Kerstin Gier nie miałam wobec tej książki aż tak wygórowanych oczekiwań. Tym razem nie spodziewałam się fajerwerków. Nastawiłam się po prostu na krótką, przyjemną lekturę, która idealnie posłuży mi w tym wyjątkowo stresującym czasie jakim jest zakończenie roku szkolnego. I całe szczęście, bo jestem pewna, że w innym wypadku Błękit szafiru dostałby tak niską ocenę jak jego czerwona siostra.

Najgorzej pani Gier idzie zdecydowanie kreacja bohaterów. Widać, że autorka starała się wykreować Gwendolyn na bohaterkę odważną i mądrą, która czuje się przytłoczona tym co się stało i nie potrafi się odnaleźć w świecie, który z dnia na dzień zwalił jej się na głowę i stał się w sumie jej codziennością. Tak. Jak zwykle jej nie wyszło. W razie braku pomysłów pani Gier po prostu czerpie inspiracje z innych książek. Gwen wydaje się być miksem wszystkich innych postaci żeńskich jakie kiedykolwiek przewinęły się przez dosyć obszerny rynek książek młodzieżowych. Jeśli chodzi zaś o jej księcia na białym koniu to po prostu załamuję ręce. No po prostu za takie coś należą się brawa! Nawet nie wiedziałam, że jest to w ogóle możliwe, ale w tej części Gideon był jeszcze bardziej irytujący niż zwykle.

W całej tej książce sympatią obdarzyłam jedynie kilkoro z całej gamy tych jakże "barwnych i ciekawych" postaci. Jedną z nich jest Leslie - najlepsza przyjaciółka Gwendolyn, dziewczyna mądra, dociekliwa i ciekawa świata. Polubiłam ją, bo jako jedyna z całej tej poronionej ferajny wydawała się używać tego jakże trudnego w obsłudze narządu jakim jest mózg. Jak dla mnie to ona mogłaby być główną bohaterką tej książki, bo jest 100 razy bardziej sympatyczna i o zgrozo, lepiej wykreowana niż nasza słodka, urocza i jakby na to nie patrzeć także trochę nieogarnięta główna bohaterka. No i oczywiście jest jeszcze Xemerius. Muszę przyznać, że ten gargulec ma jaja i nie raz udało mu się uratować całą scenę swoim ciętym językiem i zabawnymi uwagami. To właśnie na nim opierało się większość humoru tej książki i jestem pewna, że gdyby nie on wystawiłabym tej książce o wiele niższą ocenę. Xemerius to zdecydowanie jedna z ciekawszych postaci jak do tej pory, co ogólnie rzecz biorąc jest trochę dziwaczne, bo nie jest on nawet człowiekiem, ani nie odgrywa w wydarzeniach praktycznie żadnej poważnej roli.

Oczywiście jak zwykle akcja była strasznie niepoukładana, a wszystko działo się za szybko. Akcja Czerwieni rubinu rozegrała się w uwaga! Całe 3 dni, a Błękit szafiru wcale nie był gorszy. Autorka niczym wiatr przelatuje przez wszystkie wydarzenia, przy żadnym nie zatrzymując się na dłużej i w sumie żadnego nie opisując na tyle dokładnie, na ile wymagałaby sytuacja. No chyba, że chodzi o sceny tak zwane "romantyczne". Tym to poświęcić można nawet cały rozdział. Bo czemu by nie? Odwzorowania historycznych realiów także nie można zaliczyć do udanych, ale jest to chyba najmniejszy zarzut jaki mam do tej autorki, bo biorąc pod uwagę fakt, że nie jest to książka historyczna mogę wyjątkowo przymknąć na to oko. Przecież jest to po prostu zwykła młodzieżówka i tylko głupi traktowałby ją jako wyczerpujące i rzetelne źródło informacji o danej epoce, ale come on, coś tam opisane musi być. A tutaj? Oprócz dość obszernych opisów strojów nie ma praktycznie nic, co nakierowałoby mnie w jakich czasach rozgrywa się obecnie akcja.

Tajemnice i zagadki tak zachwalane i promowane po raz kolejny okazały się nieuchwytne dla mojego oka. Autorka jak zwykle wszystko zdradziła mi już na samym początku, co kompletnie popsuło mi przyjemność z lektury. Chociaż w sumie wątpię, abym z główkowania na poziomie pięciolatka mogła wyciągnąć jakąkolwiek przyjemność. Jedno jest pewne. Jako autorka kryminałów pani Gier nie zrobiłaby za wielkiej kariery. Z uwagi na to, że tytułowym szafirem jest Lucy - kuzynka Gwendolyn, która wraz z Paulem de Villiers ukradła drugi chronograf liczyłam, że autorka choć trochę przybliży nam jej osobę. Niestety i pod tym względem czekało mnie spore rozczarowanie. W tej części przybyło jeszcze więcej pytań, za to odpowiedzi jest jak na lekarstwo. Nie wiem jaki jest plan, nie mam żadnych pomysłów, ale do zakończenia całej serii jest teraz bliżej niż dalej, a cały ten bałagan jaki autorce udało się w tym czasie stworzyć zdecydowanie nie zniknie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. No pani Gier, mam nadzieję, że ma pani jakiś plan, bo w Zieleni szmaragdu przyjdzie wypić piwo, którego sama sobie pani naważyła.

Żeby nie było jednak, że kompletnie nic się nie poprawiło. Kompletnie skopany wątek miłosny w poprzedniej części tutaj w końcu zaczyna odżywać i nabierać realnych kształtów. Nie ma już nieustających kłótni i przekomarzanek, a na ich miejsce wstąpił zaczątek uczucia. Oczywiście prawdą jest, że jeszcze nigdy nie spotkałam tak irytujących bohaterów, ale o dziwo kiedy przebywają razem naprawdę da się ich polubić. Ogólnie rzecz biorąc całkiem urocza i sympatyczna z nich para, widać przyciągającą ich chemię i przeszkadza mi jedynie to, że na rozbudzenie w nich gorącej miłości autorka potrzebowała nieco ponad tygodnia. No proszę was! Wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia, ale ta ani trochę taka nie była. Szczerze to teraz po głębszym zastanowieniu nie wiem, czy wątek miłosny zaliczyć mogę do plusów, czy minusów tej powieści.

Błękit szafiru czyta się niesamowicie płynnie i szybko. Akcja jest bardzo szybka, jakaś tam fabuła jest i mimo, że nie grzeszy ona oryginalnością to dzięki tym kilku godzinom spędzonym na jej poznaniu nie można uznać tej książki za tragiczną. Sama autorka posługuje się bardzo prostym, aczkolwiek przyjemnym i miłym dla oka językiem. Nie jest to jakieś mistrzostwo świata, ale humorystyczne akcenty, które wplecione zostały w akcję odciągały one moją uwagę od innych niedociągnięć. Jeśli nie jesteście zbyt wymagającymi czytelnikami to ta seria rzeczywiście może Wam się spodobać. Jednak jeśli cechują Was trochę większe ambicje i od lektury oczekujecie nie tylko przyjemności, ale także jakiegoś głębszego przesłania i powodów do rozmyślań to odradzam, bo może spotkać Was niepotrzebne rozczarowanie.

Moja ocena: 4/10


Ps. Wiecie, że seria ta doczekała się nawet ekranizacji? Tutaj macie zwiastun filmowego Błękitu szafiru ;)

Pozdrawiam serdecznie :*
Ola

14 komentarzy:

  1. Miałam podobne odczucia po tej lekturze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiedziałam, że jest ekranizacja. Książka faktycznie nie wymaga jakiegoś wysiłku, ale jest prosta i szybka w odbiorze, mnie się osobiście podobała, ale od fantastyki dla młodzieży nie wymagam zbyt wiele.

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę się wreszcie za tę serię zabrać, by wyrobić sobie o niej własne zdanie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam, a nawet oglądałam ekranizacje pierwszej części. Z tego, co wiem ekranizacja drugie części będzie dopiero w sierpniu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo, bardzo bym chciała przeczytać <3

    OdpowiedzUsuń
  6. W ostatnim wydaniu czasopisna Fanbook jest nawet wywiad z autorką, myslałam że to naprawdę wielki hit, a tu proszę - zwykłe czytadło dla nastolatków ;) Jeśli wpadnie mi ręce przeczytam, ale specjalnie szukać nie będę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I pomyśleć, że miałam w planach nawet kupić tę trylogię! Całe szczęście, że nalazłam ją w bibliotece i sama się przekonałam. Normalnie wyrzuciłabym pieniądze w błoto. Zdecydowanie nie warto.

      Usuń
  7. A ja wciąż poluję na Czerwień rubinu, oj... nie dane mi się zdobycie tej książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam ochotę na całą serię, bo w ostatnim czasie mam właśnie ochotę na takie książki - lekkie, niewymagające zbyt wiele od czytelnika, z prostą, łatwą historią :)

    http://faaantasyworld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedyś bardzo chciałam przeczytać całą trylogię, ale później zapał jakoś osłabł. Przeczytam, jeśli znajdę w bibliotece :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dużo słyszałam o tej serii i większość recenzji była pozytywna. Cóż, już nie ciągnie mnie do niej specjalnie, ale jak znajdę w bibliotece, to może przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem trochę bardziej wymagająca jeśli chodzi o literaturę, ale mówiąc szczerze coś przyciąga mnie do tej książki. Ba, do całej serii. Mam nadzieję, że gdy w końcu po nią sięgnę nie spotka mnie rozczarowanie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Och, to jedna z moich ulubionych książek. Na film też z chęcią bym poszła, gdyby nie to, że będzie on wyświetlany tylko w... Niemczech!

    OdpowiedzUsuń
  13. Chyba spasuję ale może kiedyś sięgnę i po tą książkę ;)

    OdpowiedzUsuń

Podobał Ci się post? Chcesz na coś zwrócić uwagę? Napisz o tym w komentarzu! Wiedz, że wszystkie sprawiają mi ogromną radość i w miarę możliwości na każdy staram się odpowiedzieć :) Do dzieła!