wtorek, 5 listopada 2013

Ulubione książki z dzieciństwa :)

Witajcie!

Bardzo nie lubię monotonii i nie chciałabym, aby zagościła ona na tym blogu, dlatego oprócz recenzji postaram się publikować posty o trochę inne lub o innej tematyce niż zazwyczaj :) Ostatnio nie mam głowy do czytania, bo nawał prac domowych, kartkówek i sprawdzianów jest ponad moje siły. Strasznie Was za to przepraszam, ale nie wiem kiedy pojawi się jakaś recenzja (no chyba, że Daria coś doda). W każdym razie nie mogę pozwolić, aby pojawiły się tak wielkie przerwy między notkami tak jak w ubiegłym miesiącu. Zapraszam zatem na spis moich ulubionych książek z dzieciństwa :)



Książki Astrid Lindgren
Czy jest ktoś kto nie słyszał o "Dzieciach z Bullerbyn", czy "Pippi Pończoszance" ? Książki tej autorki czytałam i zawsze pragnęłam więcej. Wracałam do nich wielokrotnie i nadal do nich wracam. Mają to do siebie, że rozbawiają do łez, aby rozdział dalej łzy radości zamienić w łzy smutku. Najbardziej cenię sobie chyba "Braci lwie serce", ale wszystkie kocham bezgranicznie.


Opowieści z Narnii - C.S. Lewis
Sięgnęłam po tę serię kiedy książki nie miały dla mnie tak wielkiego znaczenia. Kiedy nie wiązałam z nimi przyszłości i kiedy nie zwierzałam im się jeszcze z moich najskrytszych sekretów. To właśnie drzwi starej szafy w posiadłości pewnego profesora były moimi drzwiami do świata marzeń, gdzie wszystko jest możliwe. Przygody opisane w tych książkach pochłaniałam z zapartym tchem i do tej pory wszystkie siedem tomów ma specjalne miejsce w mojej skromnej biblioteczce :)



Pollyanna - Eleanor Hodgeman Porter
Tę serię czytałam tak naprawdę tylko raz w życiu, ale pozostała w mojej pamięci na zawsze. Nie dało się nie pokochać tej wesołej dziewczynki, która na każdą sytuację znajdowała "złoty środek" i za nic brała sobie wszelkie problemy. To właśnie ona zagościła w moim sercu jeszcze przed "Anią z Zielonego Wzgórza" i nauczyła mnie myśleć pozytywnie nie zważając na masę trudności i problemów dookoła.






Mikołajek - Jean-Jacques Sempe i Rene Goscinny
Pamiętam, że pierwszy raz zetknęłam się z tymi książkami w pierwszej klasie podstawówki. Nasza wychowawczyni często czytała naszej klasie "w nagrodę" kiedy byliśmy grzeczni. Zabawne przygody grupy chłopaków z podwórka należały do moich ulubionych. W bibliotece szkolnej prawie nigdy nie było można dostać ani jednej części, bo zawsze były wypożyczone. Do tej pory fenomen "Mikołajka" nie przeminął i dalej zachwyca on małych i dużych czytelników, a ja z pewnością kiedyś jeszcze do niego wrócę :)





Dynastia Miziołków - Joanna Olech
Nie jest to może klasyk literatury dziecięcej tak jak "Tajemniczy ogród", czy "Dzieci z Bullerbyn", ale z pewnością mogę zaliczyć ją do moich najukochańszych książek z dzieciństwa. Do tej pory przeczytałam ją kilkanaście razy i nigdy nie mogę powstrzymać się od śmiechu. Arcyśmieszne perypetie rodziny Miziołków opisane są w formie pamiętnika jednego z jej członków. Kiedy zdarzało mi się czytać co poniektóre fragmenty na głos, moja rodzina także płakała ze śmiechu. Z pewnością będę wracać do tej książki jeszcze niezliczoną ilość razy.



Najmilsi - Ewa Szelburg Zarembina
Kolejna książka, którą przeczytałam kilka(naście) razy :) Jest to zbiór króciutkich opowiadań o dzieciach o naprawdę wielkich sercach. Jedne opiekują się znalezioną w lesie ranną wiewiórką, inne "przechowują" przez zimę bociana ze złamanym skrzydłem, a jeszcze inne prowadzą prawdziwy zwierzęcy przytułek. To właśnie z tej małej książeczki nauczyłam się miłości do wszystkiego co żywe i teraz nie mogę przejść obojętnie obok żadnego poszkodowanego zwierzaka lub przepełnionego schroniska i nie spróbować nieść pomocy.


Baśnie
Nie podałam żadnego konkretnego autora, bo czytałam ich naprawdę bardzo wiele. Poczynając od Hansa Christiana Andersena, a na braciach Grimm kończąc. Wszystkie baśnie mają to do siebie, że oczarowują czytelnika. Nadają się idealnie do poduszki i to właśnie w takich okolicznościach najczęściej czytała mi je mama. Potrafiły niesamowicie wzruszyć i rozbawić, ale to nie wszystkie emocje, które towarzyszą nam przy ich czytaniu. Myślę, że każdy z nas ma swoją ukochaną, do której wraca najczęściej. W moim wypadku jest to chyba "Ołowiany żołnierzyk". To piękna historia o miłości, poświęceniu i przywiązaniu do drugiego człowieka.



Tak to mniej więcej wygląda. Jak byłam mała czytałam bardzo wiele książek, ale za długo byłoby wymieniać. Prawdę powiedziawszy nie pamiętam nawet tytułów niektórych z nich :) Planuję do nich kiedyś powrócić i ponownie kroczyć śladami bohaterów moich ulubionych książek z dzieciństwa :)

2 komentarze:

  1. Ojejku, bardzo ich dużo :) twórczość pani Lindgren znam, kocham i uwielbiam <3 Narnia to również ukochana pozycja, z którą do tej pory się nie rozstaję :) Mikołajka także niejednokrotnie czytałam i niesamowicie rozśmieszyły mnie niektóre scenki. Z Baśniami Hansa Christiana Andersena także miałam przyjemność zapoznać się w dzieciństwie :) Reszty pozycji nie czytałam, ale kto wie? Może wrócę się do nich, jeżeli polecasz :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Sporo tego, ja o dziwo nie lubiłam kiedyś czytać i głownie były to streszczenia lektur :P, ale pamiętam, że z okresu dzieciństwa najbardziej lubiłam "Alicję w krainie zcarów" :P

    OdpowiedzUsuń

Podobał Ci się post? Chcesz na coś zwrócić uwagę? Napisz o tym w komentarzu! Wiedz, że wszystkie sprawiają mi ogromną radość i w miarę możliwości na każdy staram się odpowiedzieć :) Do dzieła!